- Panie Jarku, ukończył Pan prawo administracyjne na UMK w Toruniu, jest Pan współwłaścicielem zakładu cukierniczego, właścicielem sieci sklepów cukierniczych, uprawia szereg dyscyplin sportowych, jest Pan człowiekiem Renesansu? I skąd Pan bierze czas na to wszystko?
Bardzo dziękuję za to porównanie, ale nie wiem czy można nazwać mnie człowiekiem renesansu. Wiadomo że doba ma 24 godziny i nic z tym nie można zrobić, może oprócz dobrego zagospodarowania tego czasu. Staram się właśnie tak robić.
- Powiadają, że każdy mężczyzna powinien mieć hobby, a nawet pasję. Czyli, jak to się u Pana i kiedy zaczęło?
- Co Pana skłoniło, żeby założyć Lubawskie Towarzystwo Tenisowe?
Mechanizm był prosty, chciałem grać w tenisa ziemnego tu gdzie mieszkam czyli w Lubawie. Obserwując pasjonatów tego sportu grających w takich spartańskich warunkach, na źle przygotowanej nawierzchni, bez wody, szukających piłek w wysokiej trawie krew we mnie wrzała. Rozpocząłem rozmowy z kolegami, aby zacząć coś z tym robić. Jedyną szansą na rozwój tej dyscypliny było założenie towarzystwa tenisowego, które będzie miało możliwość wpływania na wydatkowanie środków finansowych pochodzących z urzędu miasta przeznaczonych na ten cel. Kto jak kto, ale ludzie którzy uprawiają tą dyscyplinę sportową wiedzą jak to ma wyglądać, co potrzeba zrobić.
- Kandydował Pan do Rady Miasta i niestety nie udało sie Panu przekonać elektoratu do Swojego programu - przegrał Pan. Kandydaci kandydujący do Rady po przegranych wyborach - nie wiadomo dlaczego - zazwyczaj chowają głowę w piasek, obrażają sie na cały świat i przestają działać na rzecz społeczności lokalnej. Pan jest pierwszym "przegranym", który zmienił ten stereotyp. Co Panem kierowało (po przegranych wyborach), by zająć się modernizacją kortów?
Nie chcę oceniać kolegów, ani wnikać co nimi kierowało, aby startować do rady miasta. Urodziłem się w Lubawie wychowałem, a co najważniejsze kocham to miasto i utożsamiam się z nim. Pamiętam Lubawę z dzieciństwa pamiętam ile osób odwiedzało nasze miasto, różnego rodzaju obozy nocujące w szkole zawodowej, był basen życie tętniło. Zauważyłem, że przestaliśmy wierzyć w to, że coś się może u NAS zmienić, a ja wiem, że może być inaczej. Wszystko zależy od NAS.
- W jaki sposób udało się Panu w tak ekspresowym tempie, zmobilizować ludzi i zrobić w Lubawie korty z prawdziwego zdarzenia, nie mając zapewnionych w budżecie miasta żadnych środków? Może się mylę?
Wiem, że wydało się to trudne i było trudne to fakt, ale wyznaczyliśmy sobie cel i z konsekwencją do niego dążyliśmy. Najważniejsze że widziałem chęć do działania, mam na myśli pracę fizyczną, poświęciliśmy dużo własnego czasu, ale nie żałujemy opłacało się. Oczywiście nie udałoby się nam bez ludzi dobrej WOLI mam na myśli sponsorów. Przepraszam ale muszę tu wymienić: dziękuję panu Ornowskiemu, panu Liberackiemu, panu Musiał jak również panu Truszczyńskiemu za wkład jaki włożyli w to przedsięwzięcie.
- Zakończył się I turniej o puchar prezesa. Jakie plany na przyszłość? Te Pana sportowe i te związane z dalszym modernizowaniem obiektów.
Na początku sprostuję to nie był turniej o puchar prezesa a puchar towarzystwa. Jeśli chodzi o plany to mamy zamiar zorganizować jeszcze kilka zawodów na które to zaprosimy inne kluby tenisowe. Pierwszy będzie najprawdopodobniej 16/17 lipca. Dalsza modernizacja to przede wszystkim zmiana obecnego budynku gospodarczego na pomieszczenia wielofunkcyjne w którym znajdować się będzie WC i natryski. Następnym etapem będzie doprowadzenie instalacji elektrycznej a co za tym idzie zamontowanie oświetlenia na korcie. Mam nadzieję, że jeszcze w tym roku zaczniemy rozmowy na ten temat z władzami miasta.
- W trakcie kampanii wyborczej mówił Pan o kilku swych priorytetach poza sportowych. Jednym z nich jest zamek, a nie tylko mury obronne. Priorytet ten, to rzekomo konkretny pomysł. Mógłby Pan uchylić rąbka tajemnicy?
Ma Pan rację to jest moje marzenie aby zamek zaczął żyć. Nasze miasto nie ma np. jeziora ale ma zamek, który może być naszą perełką wokół której toczyć się będzie życie kulturalne. Nie chcę więcej mówić obecnie jestem na etapie rozmów.
- Mówił też Pan o monitoringu miasta…
To prawda znając kłopoty jakie ma nasza policja z utrzymaniem porządku w mieście mam tu na myśli mała ilość funkcjonariuszy jak również radiowozów monitoring usprawniłby pracę policji. Zamontowanie kamer na wlocie i wylocie z miasta w łazienkach, rynku sprawiło by że NASZE MIASTO byłoby miastem bezpiecznym. Łatwiej było by utrzymać porządek i wysyłać patrol właśnie tam gdzie są aktualnie potrzebni.
- Stwierdził też Pan, że niezwykłym przykładem zarówno braku celowości jak i niegospodarności jest w Lubawie kładka na Sandeli. Czy jeszcze coś więcej? I co to znaczy: brak celowości?
Porusza Pan bardzo istotną kwestię, czy ta kładka była tak bardzo potrzebna, czy nie było innych ważniejszych zadań. Przecież kilkanaście metrów dalej jest most na ulicy Grunwaldzkiej, a poprzedni mostek trzeba było tylko zmodernizować na potrzeby mieszkańców. Zaoszczędzone pieniążki włożyć w monitoring na przykład.
- Czy weźmie się Pan za "bary" z zamkiem lubawskim?
Odpowiedziałem już na to pytanie wyżej, więc nie będę się powtarzał, myślę o tym a czas pokaże czy coś z tego wyjdzie. Muszę zarazić tym pomysłem innych.
- I już na zakończenie. Zauważyłem kilkakrotnie Pana na kortach w otoczeniu dzieci. Czy to kolejna pasja? Tym razem szkoleniowa?
To fakt, chcę zarazić dzieci tym pięknym sportem. Sam zastanawiałem się, czy coś z tego wyjdzie, ale teraz wiem że tak. Prowadzę już obecnie zajęcia z dziećmi na razie są one bezpłatne, ale zainteresowanie jest duże. Jestem po pierwszych rozmowach z Burmistrzem. Zostałem zapewniony, że znajdą się pieniądze w budżecie na ten cel, muszę przedłożyć plan finansowy działania szkółki, to znaczy na co potrzebne będą pieniądze.
Dziękuję za rozmowę
Marian Żuchowski
Komentarze