Kult pogański i maryjny w Lipach za Lubawą

Opublikowano:

Lipy to mała wieś sąsiadująca z Lubawą, natrafimy na nią jadąc z miasta w stronę Złotowa. W miejscowości znajduje się filialny kościół (podlegający lubawskiej farze) pw Nawiedzenia NMP. Zbudowany w XIX wieku w stylu neogotyckim. Świątynię wzniesiono na miejscu dawnego Świętego Gaju Prusów, w którym rosło bardzo dużo lip. Większość historyków zgadza się, że etymologia (pochodzenie) nazwy miejscowości jest związana z tym pogańskim miejscem kultu. Historia wsi oraz kościółka, zbudowanego na miejscu stojącego tu od XIII wieku kościółka drewnianego jest niezwykle ciekawa.

 

W starym, spisanym w latach 1880 – 1902 „Słowniku Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich” czytamy: „O najdawniejszych czasach, jako i o zjawieniu Matki Najświętszej w Lipach  taką mamy wiadomość. Miejsce gdzie są teraz nasze polskie Lipy już za pogańskich czasów słynęło jako święte. Stare akta kościelne zapisują, że tu istniał gaj święty i że starzy Prusacy, wracając po ofiarowaniu w Lobnic (t. j. z Łąk naszych sławnych) w tym tu gaju koło miasta Lubawy przystawali, nowe ofiary na cześć bogini Majumy składając i biesiady swoje religijne wyprawiając (…). Zastanawiający jest fakt, że w miejscu tym podobnie jak w Łąkach Bratiańskich w XIII wieku rozwinął się silny kult maryjny, który swoim zasięgiem objął tereny położone setki km od Lubawy i Nowego Miasta Lubawskiego.

 

Aby zrozumieć proces przejścia okolicznej ludności z kultu pogańskiej bogini Majumy, czczonej w Świętych Gajach od setek lat na chrześcijański kult maryjny trzeba przytoczyć fakty oraz legendy, które rzucają nieco światła na to fascynujące zagadnienie. Wiemy, że w pierwszej połowie XIII wieku pojawił się na tych terenach biskup Chrystian (cysters), który od 1209 roku prowadził misję chrystianizacyjną w Prusach. Dnia 18 lutego 1216 roku udało mu się nawrócić Wielkiego Wodza Sasinów mieszkającego w grodzie Lubawa. Ten pruski władca nazywał się Surwabuno i był panem ziemi lubawskiej, która w tamtych czasach obejmowała zaledwie kilkanaście km dookoła Lubawy, rzeka Drwęca stanowiła naturalną zachodnią granicę jego księstwa. Surwabuno przyjął chrzest z rąk biskupa Chrystiana i za jego namową w 1216 roku udał się do Rzymu, gdzie oddał swoje włości pod opiekę Stolicy Apostolskiej. Ówczesny papież Innocenty III nadał mu chrześcijańskie imię Paweł. Tyle jeśli chodzi o fakty historyczne.

 

Nawrócenie władcy i jego otoczenia miało niewątpliwie kluczowe znaczenie ale co ze zwykłą ludnością, która od pokoleń wyznawała bardzo barwną rodzimą, pruską religię, czciła wielu bożków i była przywiązana do kultu natury. W Lipach koło Lubawy podobnie jak w przypadku Łąk Bratiańskich nieco światła na nawrócenie zwykłej pogańskiej ludności rzucają legendy, w których znajdują się przysłowiowe (mniejsze lub większe) ziarenka prawdy. W każdym Świętym Gaju znajdowało się święte drzewo, najważniejsze ze wszystkich rosnących na terenie gaju. Zgodnie za starymi podaniami: „Matka Boska cudownie się objawiła w Lipach, tuż przy owem pogańskim drzewie świętem. Wierni przejęci do głębi tem zjawiskiem postanowili dla cudownego obrazu tu kościół pobudować. Ale biskup Chrystjan rzekł do nich: „Nie godzi się, aby obok przybytku Matki Najśw. Owe pogańskie drzewo zostawało. Pójdźmy i powalmy je.” A było jeszcze takie zabobonne przekonanie u ludu, że drzewo to jest nietykalne i że żadna ręka ludzka nie może mu zaszkodzić. Poszła tedy z Lubawy uroczysta procesja na to miejsce. Biskup Chrystjan pierwsze zrobił cięcie w drzewie, potem rzucił się lud i porąbał je w kawały i spalił je”.

 

Przytoczona legenda częściowo tłumaczy jak doszło do wyparcia kultu pogańskiego przez kult chrześcijański. Kolejne podanie z kolei przybliża nam wydarzenia związane z samym objawieniem cudownej figury Matki Boskiej Lipskiej, a oto jego treść: „(…) w prześlicznym gaju lipowym nad lipą, rosnącą niegdyś opodal strumyka Sandeli, ukazała się pewnego dnia wielka jasność. Lotem błyskawice rozeszła się wieść o tem zjawisku w pobliskiej Lubawie. Za kilka chwil niemal wszyscy ludzie z miasta przybyli na to miejsce. Niestety, jasności już nie było. Natomiast znaleziono cudowną figurkę N. M. P. z Boskiem Dzieciątkiem na ręku, całą rzeźbioną z drzewa. Niebawem zeszli się chrześcijanie i naradziwszy się między sobą, zabrali ją stamtąd i z uszanowaniem zanieśli do kościoła w Lubawie. Lecz niedługo cieszyli się widokiem i obecnością cudownej figury, bo wnet takowa niewidomą siłą na swoje pierwotne miejsce przeniesioną została. To samo trzykrotnie się powtórzyło. Trzy razy przynosili mieszczanie figurę św. do Lubawy i tyleż razy ona znikała. Dopiero za czwartym razem figura nie ruszyła się z miejsca i po dziś dzień za czcią przechowywaną bywa w kaplicy Mortęskich, skąd tylko raz w roku, mianowicie w czasie w czasie słynnego odpustu lipskiego (2 lipca), w uroczystej procesji przenoszoną bywa do Lip”. Kościółek w Lipach wkrótce zyskał miano sanktuarium maryjnego. Niestety poza legendą nie dysponujemy żadnymi informacjami o pochodzeniu drewnianej figurki oraz o budowie drewnianej świątyni.

 

Sanktuarium Maryjne w Lipach od XIII lub XIV wieku jest regularnie odwiedzane przez wiernych. W 1626 roku na miejscu drewnianego kościółka wzniesiono nowy, tym razem murowany. Budowę ufundowały trzy siostry Mortęskie, Magdalena, Anna i Zofia. Kościół był otoczony parkanem, a w jego wnętrzu znajdowały się trzy ołtarze i małe organy. Każdego roku na odpust dnia 2 lipca przenosi się tu z lubawskiej fary w uroczystej procesji, małą 30 cm figurkę Matki Boskiej z Dzieciątkiem wykonaną z drzewa lipowego. Pewnego razu w 1861 roku, kiedy pielgrzymi szli na odpust do Lip pewien protestant (ewangelik) lub sympatyk (wyznawca?) dawnej pogańskiej religii odgrażał się, że tutejszy kult maryjny niedługo się zakończy. Kilka dni potem drewniany kościół spłonął. W 1870 roku pobudowano, nową, neogotycką świątynię, która stoi w Lipach do dnia dzisiejszego. W 1969 roku cudowna figurka Matki Boskiej Lipskiej (tak samo jak cudowna figurka Matki Boskiej Łąkowskiej w 1752 roku) została ukoronowana przez Prymasa Tysiąclecia Stefana Wyszyńskiego.

Tekst jest przedrukiem artykułu ze strony historiami.pl dzięki uprzejmości ich Autora