Dzień pierwszy i drugi listopada nazywane są często „dniami zadumy”. Wydaje mi się, że to takie określenie, które może nas odwieść od istoty przesłania uroczystości Wszystkich Świętych i Dnia Zadusznego. Ludzie postoją nad grobami, powspominają dawne czasy, niektórzy pomodlą się i życie dalej toczy się jak toczyło… Oczywiście, nie neguję, wręcz przeciwnie – popieram zwyczaj odwiedzania w tym dniu cmentarzy, jeśli jest tam autentyczna, prawdziwa, tzn. z wiarą odmówiona modlitwa – to Bogu niech będą dzięki.
Uroczystość Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny „krzyczą” o naszą świętość, przypominają o śmierci biologicznej jako czymś wpisanym w nasze życie. Wszyscy, z każdym dniem, zbliżamy się ku końcowi ziemskiej egzystencji. Świadomość tego nie ma nas smucić, zastraszyć, ale twórczo zmobilizować i pomóc odpowiedzieć na podstawowe, fundamentalne pytania: „Kogo kocham z całego serca, z całej duszy i ze wszystkich swoich sił?”, „Czy chcę żyć wiecznie z Panem Bogiem?”, „Jak wygląda dziś moje życie?”
Życie wieczne jest konsekwencją naszego życia doczesnego. Jeśli Pan jest dla mnie wszystkim; jeśli Jego drogą kroczę; jeśli dbam o stan łaski uświęcającej w sobie – niczego nie muszę się bać. Mogę ufać, że Pan mnie przygarnie po zejściu z tego łez padołu. Bać się śmierci i wieczności bez Boga, czyli piekła, mogę jeśli nie idę tu i teraz za Nim drogą Ewangelii i Przykazań wsparty łaską wypływającą z przyjmowanych sakramentów świętych.
Siostro i Bracie życzę nam wszystkim pragnienia Nieba i spotkania się wokół naszego Pana…
Ks. Marcin Staniszewski
Proboszcz