Dzisiejsza narracja neopogańska używając pięknych w swym wyrazie słów określeń, zwodzi ludzi. Od dziecka wmawia się człowiekowi, że skazany jest na sukces, ma myśleć pozytywnie i być optymistą. Można powiedzieć, że te czy inne słowa pięknie brzmiące, ciepłe i miłe dla ucha są swoistymi „dogmatami” współczesnego świata. Osobiście wolę umiejscowić je w zbiorze „usypiaczy sumienia i kontaktu z rzeczywistością”.
Bo czymże faktycznie ma być ów sukces? Młody człowiek, któremu w myśl tej „zasady” odejmuje się trudności, pracy, trudu, nie widzi się jego porażek (a te każdy z nas ma i będzie miał), w dorosłym życiu, czy chce czy nie chce, zetknie się z problemami. I co wówczas, kiedy nie będzie zahartowany do zmierzenia się z pojawiającymi się problemami? Dalej – myśl pozytywnie – czyli nie zauważaj w sobie zła, braków, nieumiejętności; nie staraj się nad nimi pracować, wzrastać, walczyć w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Świat powie: „Myśl pozytywnie! Jakoś się ułoży; jakoś tam będzie!” Tylko kto lub co stoi za tym „jakoś się...” Nic samo się nie ułoży!
Trwamy w Wielkim Poście, który wzywa nas do stanięcia w prawdzie o nas samych, o naszej duchowej kondycji. Odkrycie w sobie grzechu, kiedy przeglądamy się w lustrze Ewangelii i Bożych Przykazań, nie ma nas zgnieść i poniżyć. Ma nas podnieść. I to nie jest optymizm, bo o nim nie mówi Boże Słowo, ale to jest prawdziwa NADZIEJA. Nadzieja, jako cnota teologalna, to świadomość, że cokolwiek dzieje się w naszym życiu, niezależnie co z nami się dzieje – Jest z nami Pan!
On Miłosierny Odkupiciel, Zbawiciel Świata, jeśli zechcemy zejść z drogi grzechu, który wprowadza w ciemności i bezsens życia, jest w stanie nas podźwignąć i uzdrowić prawdziwie.
Życzę nam wszystkim, abyśmy w tegorocznym Wielkim Poście stanęli w prawdzie o sobie. Nie jesteśmy skazani na sukces, bo upadki z pewnością będą się zdarzać, ale zaproszeni jesteśmy do Nieba, do życia wiecznego, a o nie trzeba i warto zawalczyć.
Ks. Marcin Staniszewski, proboszcz