Zakończyła się zaległa 11 kolejka spotkań, w którym Lubawski Constract zmierzył się z ostatnią drużyną ligowej tabeli TAF Toruń, która zdobyła zaledwie jeden punkt w tej edycji rozgrywek.
20 grudnia przy komplecie publiczności wydawało się, że drużyna Constractu, zajmująca drugie miejsce w tabeli, zwycięstwo ma zapewnione.
Początek spotkania, to dominacja gospodarzy i po jednej z akcji Mateusz Zaborski zdobywa pierwszą bramkę. Kiedy wydawało się, że za chwilę padną kolejne, piłkarze Constractu próbowali indywidualnych akcji, zamiast grać zespołowo.
Niestety strzały piłkarzy z Lubawy dobrze bronił bramkarz gości lub były niecelne. W 14 minucie nastąpiło to, czego niektórzy kibice się obawiali, goście wyrównali po bramce Kacpra Zboralskiego i uwierzyli, że "nie taki diabeł straszny".
Goście przeprowadzali bardzo groźne kontrataki, które bronił w bramce Kacper Zelma. Kilka minut po zdobyciu pierwszej bramki torunianie zdobywają piękną bramkę i obejmują prowadzenie po strzale Jakuba Wiśniewskiego. Do przerwy jest 1:2.
Druga połowa spotkania to ciekawe wyrównane widowisko. Trenerzy Constractu próbują różnych ustawień zawodników i w 27 minucie Dawid Mederski zdobywa wyrównującą bramkę na 2:2.
Gospodarze w tym momencie przyspieszyli grę, jednak nadal brak było skuteczności i postawienia "kropki nad i". Goście w tym czasie stworzyli kilka groźnych kontr.
Kiedy wydawało się, że spotkanie zakończy się podziałem punków, na dwie minuty przed końcem spotkania Lisiecki zdobywa bramkę zwycięską dla gości. Całe spotkanie kończy się zwycięstwem gości z Torunia 2:3.
Zamiast pozycji lidera, strata trzech punktów. W dniu dzisiejszym najlepszym zawodnikiem gospodarzy był młody bramkarz Kacper Zelma. Pozostali grali znacznie poniżej oczekiwań. W mojej ocenie był to najsłabszy mecz KS Constractu w tej edycji, na dodatek przed własną publicznością. (mz)