Drugą porażkę na swoim koncie zanotowali zawodnicy Ks Constract rozgrywający wyjazdowe spotkanie z Gnieźnie. Jak wynikało z układu tabeli nie byli faworytami tego pojedynku i jak się w efekcie okazało nie było niespodzianki w tym spotkaniu.
Mecz od początku miał w sobie dużo energii szybkie akcje głośne pokrzykiwania, ostre wejścia na stosunkowo małym i niezbyt nowoczesnym obiekcie w Gnieźnie wprowadzały atmosferę futsalowej wojny.
Dokładając do takiego obrazu problematyczną i ryzykowną pracę sędziów tego pojedynku trzeba przyznać że to było naprawdę emocjonujące spotkanie. Szkoda tylko ,że kosztem nerwów i zdrowia zawodników i trenerów obydwu drużyn.
Spotkanie rozpoczęło się od szybkich akcji na skrzydle gospodarze przeprowadzili dwie łudząco podobne akcje z których w drugim przypadku wyszli na prowadzenie. Taka sytuacja nie załamała konstruktorów, którzy po dobrze rozegranym stałym fragmencie doprowadzili do remisu.
Lubawianie po strzelonym golu coraz odważniej poczynali sobie na hali w pierwszej Stolicy Polski. Takie ryzyko jednak nie opłaciło się gdyż grający przede wszystkim mądry i przemyślany futsal gospodarze szybko przeprowadzili kontry i wyszli na 3:1.
W końcówce pierwszej połowy gra zaostrzyła się bardzo mocno pewni siebie Gnieźnianie wchodzili bardzo ostro i zdecydowanie w zawodników KS CONSTRACT i choć większość tych wejść nawet na Szkockich boiskach odgwizdywana była jako faul, w tym przypadku poparta była ciszą gwizdka arbitra.
Na nic zdawały się protesty, kontuzja JAROSŁAWA SZULCA również nie zrobiła wrażenia na arbitrach. A przechodzący w trakcie meczu przez plac gry kibice wprowadzili atmosferę nie lada groteski. Kiedy ilość fauli po stronie KS GNIEZNO przekroczyła liczbę 5, swoją szanse z 10 metra dostał Modrzewski, jednak minimalnie chybił i wynik po pierwszej połowie stanął na 4:1 dla KS GNIEZNO.
Druga połowa nie wiele zmieniła w obrazie gry sędziowie nie wyciągali żadnych wniosków. Zmobilizowana drużyna z Lubawy próbowała odrabiać straty i po dobrym przyjęciu i strzale DAWIDA MEDERSKIEGO, odrobiła jedną bramkę do rywala. Mecz stawał się coraz ostrzejszy próbujący indywidualnych akcji Piotr KARBOWSKI częściej fruwał nad parkietem niż po nim biegał.
KS Gniezno mając wynik po swojej stronie ograniczało się do gry obronnej i szybkich kontr, które przyniosły kolejne 3 bramki. KS Constract choć miał swoje okazje nie był w stanie ich wykorzystać w przeciwieństwie do gospodarzy.
W końcówce swoją okazje zmarnował MIŁOSZ JARZEMBOWSKI przegrywając pojedynek z bramkarzem przy przedłużonym rzucie karnym. Damian Jarzembowski na dwie minuty przed końcem zdobył swoją drugą bramkę w spotkaniu jednak nie było już czasu żeby bardziej przycisnąć opadających z sił gospodarzy.
Wynik choć wysoki nie do końca odzwierciedla przebieg spotkania. Czas przy piłce oddane strzały z pewnością oscylowały koło remisu. O wyniku zdecydowała jakość przeprowadzanych akcji i oddanych strzałów oraz lepsza organizacja w obronie przez zawodników gospodarzy. Tych różnic z pewnością wszyscy mogli się spodziewać KS Gniezno to dużo bardziej doświadczona drużyna która świetnie wykorzystuje swoje okazje. KS Constract jest drużyna która cały czas się uczy i zdobywa niezbędne doświadczenie.
Efekty widzimy w każdym meczu, zawodnicy nie boją się prowadzić gry i odważnie atakować, oddają dużo strzałów coraz szybciej wymieniają piłkę i z pewnością kiedy poprawią skuteczność będą zdecydowanie bardziej groźni.
Na wszystko jednak potrzeba czasu zaangażowania i cierpliwości. Wszystkie te cechy drużyna z Lubawy z pewnością posiada, kwestia czasu kiedy zacznie odnosić zwycięstwa.
02' Marcin Greser 4’ Damian Jarzembowski08' Oskar Stankowiak 24’ Dawid Mederski
09' Patryk Zajkowski 38’ Damian Jarzembowski
17' Patryk Zajkowski
26' Oskar Stankowiak
28' Bartosz Banasik
31' Adam Heliasz
Widzów: 100
(dk)
Komentarze
jak to jest ze jak constract przegrywa to zawsze przez arbitrów? nie rozumiem wypisywania co przeszkadzało, sędziowie nie ci, kibice przechodza przez boisko? kogo to obchodzi ? wynik 7:3 w pape mowi wszystko i tyle
jestem za wami ale brak jednego co by prowadzil gre a takiego lidera brak jak i w motorze