Zwierz nie będzie pozował...
Grzegorz Wajzer z Iławy na co dzień jest mężem i ojcem, służbowo pracownikiem firmy Energa, a w wolnych chwilach z zamiłowania fotografem przyrody. Nam opowiada o swojej pasji.
Grzegorz Wajzer (41 l.) pracuje w firmie Energa. Mimo że nie jest z zawodu fotografem, odkrył w sobie pasję robienia zdjęć. Co ciekawe – nie ludziom a przyrodzie, zwłaszcza zwierzętom.
Został doceniony przez Warmińsko-Mazurski Okręg Polskiego Związku Fotografów Przyrody, który obwołał go Fotografem Roku 2014.
PASJONAT
Aparat fotograficzny towarzyszył Grzegorzowi Wajzerowi od dziecka.
– W podstawówce miałem radziecki aparat z lampą błyskową – wspomina mężczyzna. – Podczas wycieczek rowerowych z kolegami robiłem zdjęcia nad Jeziorem Czystym. Wtedy nie było tak oblegane jak teraz. Później miałem Canona, zwykłą „małpkę”, w 1997 roku kupiłem lustrzankę, oczywiście jeszcze na kliszę.
Aparat towarzyszył panu Grzegorzowi szczególnie podczas wycieczek. Od 2009 roku intensywniej zainteresował się fotografią.
– Dwa lata później wstąpiłem do Polskiego Związku Fotografów Przyrody – kontynuuje. – Zacząłem brać udział w konkursach fotograficznych m.in. w parkach krajobrazowych. W tym roku udało mi się zdobyć tytuł Fotografa Roku naszego okręgu. Do tej pory zdjęcia robiłem przede wszystkim dla siebie i nie wystawiałem nigdzie swoich prac.
W tej chwili sam nie wie, ile ma zdjęć, jednak trzeba je liczyć w dziesiątkach tysięcy. Przedstawiają one przyrodę: ptaki, ssaki, płazy, gady a także krajobrazy. Sam przyznaje, że ludzi po prostu nie umie fotografować.
– Zawsze podobały mi się zdjęcia przyrody i zastanawiałem się, jak można je zrobić – mówi Wajzer. – Okazuje się, że zarazem łatwo, jak i trudno. Trzeba dużo z siebie dać, aby być zadowolonym z efektu.
KAMUFLAŻ
Rzadko udaje się zrobić spontanicznie dobre zdjęcie.
– Trzeba dużo czytać na temat gatunków, poznać ich miejsce pobytu oraz zwyczaje – kontynuuje. – Samo zrobienie zdjęcia to jest 25% pracy. Zwierzę nie będzie pozowało. Najważniejsze jest maskowanie, zwłaszcza przy ptakach i ssakach. Buduje się czatownię, czyli naziemną ambonę. Często trzeba po prostu leżeć np. na rusztowaniu przykrytym folią i kocem. Zdjęcia muszą być robione w perspektywie tzw. żaby – ani z dołu, ani z góry.
Mężczyzna samodzielnie zrobił swoje maskujące wierzchnie okrycie. Pofarbował worki jutowe i przyszył do kurtki. Posiada też namiot przykryty siatką (patrz na zdj.).
Zimą fotografuje przeważnie drapieżniki, które ściąga padliną lub znajduje miejsce na „bazę” przy karmniku. Ważna jest bardzo wczesna pora stawienia się na miejscu. Najlepiej, gdy jest jeszcze ciemno, przed wyjściem zwierzyny na żer.
– Wtedy jest czas na zamaskowanie się. Gdy zwierzyna się pojawi, widzi górkę liści lub drzewek – mówi. – Potem trzeba czekać. Zdarzało mi się siedzieć zimą przy -15 st. C. przez 8 godzin. Jest bardzo zimno, ponieważ nie można się ruszać. Do tej pory nie wiem, jak poradzić sobie z rękami i nogami. Przysiady działają przez chwilę. Wędkarz przynajmniej może odejść i poskakać, a ja nie. Ratuje mnie adrenalina, zwłaszcza jak pojawi się obiekt, wtedy robi się od razu cieplej.
Preferuje tereny okoliczne m.in. nad Drwęcą lub w kierunku Ząbrowa. Jeździ również do Gdańska na Wyspę Sobieszewską, gdzie można napotkać ciekawe gatunki ptaków podczas przelotów.
Przyznaje, że nie zawsze uda mu się sfotografować zamierzony cel.
– Dzisiaj chciałem sfotografować gągoły, czyli czarno-białe ptaki, które mieszkają w dziuplach, ale żyją na wodzie – opowiada. – Wziąłem ze sobą paletę, ponieważ teren był bardzo grząski. Położyłem się, czekałem, jednak ptaki nie współpracowały. Moim zdaniem byłem za słabo zamaskowany.
POSZUKIWANIE I SATYSFAKCJA
– Dużą satysfakcję sprawia mi obcowanie z przyrodą i obserwowanie, jak zwierzyna się zachowuje – kończy Grzegorz Wajzer. – Obecnie szukam żmii, chciałbym również sfotografować zimorodka. Podczas urlopu widziałem jednego na skałkach, gdy wyszedłem rankiem na plażę. Niestety nie miałem przy sobie aparatu. Trzeba być zawsze przygotowanym. Żałuję, że mam tak mało czasu na moje hobby.
Jak mówi, zdjęcia robi przede wszystkim dla siebie, jednak nagrody cieszą. Został Fotografem Roku Okręgu Warmińsko-Mazurskiego Polskiego Związku Fotografów Przyrody, a w ostatnim czasie podczas Poznańskich Dni Fotografii otrzymał wyróżnienie w kategorii ptaki za zdjęcie przedstawiające kruki podczas śnieżycy.
OLA KROTOWSKA
„KURIER IŁAWSKI”
Materiał dzięki uprzejmości Kuriera Iławskiego.
Dziękujemy Grzegorzowi za zdjęcia dla zaprzyjaźnionego portalu i życzymy dalszych sukcesów. (elubawa)
Najważniejsze jest maskowanie. Zwierzę nie może wyczuć naszej obecności – mówi Grzegorz Wajzer
Potrzeba dużo wiedzy i cierpliwości, aby zrobić taką fotografię
Za to zdjęcie iławianin dostał wyróżnienie podczas Poznańskich Dni Fotografii. Kruki podczas śnieżycy ustawiają się dziobami do wiatru
Dzięki zdjęciu możemy zobaczyć to, czego gołym okiem się nie da. Tutaj mrówka zjadająca mszyce
Podczas rodzinnych wycieczek pan Grzegorz również nie rozstaje się z aparatem
Komentarze
Artykul jest o konkretnej osobie wiec co ma piernik do wiatraka. Po co licytacja kto robi lepsze zdjęcia a kto jest skromniejszy. Czytajcie ludzie ze zrozumieniem bo tego uczą już w podstawówce.
jeśli ktoś nie zna Łukasza Jabłońskiego jako fotogafa z Lubawy to widać, że słabo orientuje się w społeczności lokalnej.... wszyscy widzimy, że artykuł jest o Grzegorzu i to nie podlega dyskusji, ale wzmianka o Łukaszu dowodzi tylko, że są lepsi, ale skromniejsi i dlatego jest o nich cicho
A kto to jest w ogóle Łukasz Jabłoński? Dla osób które potrafią czytać ze zrozumieniem, jest to artykuł o innej osobie. Z tego co mi wiadomo, każdy kto kończył edukację w szkole podstawowej choćby etap I-III to wie co to znaczy czytanie ze zrozumieniem. Równie dobrze można by napisać, że Puchalski robił dużo lepsze zdjęcia niż Grzegorz, czy Łukasz.
Zgadza się, Łukasz robi zaj... zdjęcia!!!
Łukasz Jabłoński z Lubawy to dopiero robi super zdjęcia!! Został wyróżniony między innymi przez National Geographic.