Rekord Bielsko-Biała wygrał z Constractem Lubawa 2-1 po dogrywce w trzecim meczu Wielkiego Finału i w całej rywalizacji objął prowadzenie również 2-1.
Trzecia odsłona Wielkiego Finału, podobnie jak poprzednie, zapowiadały się niezwykle interesująco.
Constract po wczorajszej wygranej i doprowadzeniu do remisu w całej rywalizacji stał się minimalnym faworytem, a wszystko za sprawą m.in. tego, że po dzisiejszym spotkaniu o tym do kogo trafi Mistrzostwo Polski, dowiemy się już w Lubawie.
Biorąc już jednak pod uwagę aspekty czysto sportowe, to Konstruktorzy mieli przede wszystkim przewagę fizyczną. Trapiony kontuzjami i urazami Rekord grał w zasadzie sześcioma zawodnikami w polu, a Stefan Rakić, podobnie jak w pierwszym meczu, praktycznie nie schodził z boiska.
Nie mogło zatem dziwić, że przewagę mieli przyjezdni. Do bramki trafić próbowali m.in. Claudinho, Sebastian Grubalski czy też Kacper Sendlewski, ale żaden z nich nie był w stanie pokonać Krzysztofa Iwanka. Pokonać golkipera udało się dopiero… Stefanowi Rakiciowi, który dość niespodziewanie dał prowadzenie gospodarzom po asyście Matheusa Ferreiry z rzutu wolnego i strzale przy dalszym słupku.
Ostra gra obu zespołów spowodowała, że bielszczanie doczekali się nawet przedłużonego rzutu karnego, dzięki przytomności w zachowaniu Mikołaja Zastawnika, który w kilka sekund uzbierał dwa faule na rywalach, ale w tej sytuacji Rakicia powstrzymał Victor Lopez.
Jednobramkową przewagę udało się lubawianom odrobić po przerwie, a na listę strzelców strzałem z niemalże połowy boiska wpisał się Tomasz Kriezel.
Zdecydowanie bliżej drugiej bramki byli jednak zawodnicy Chusa Lopeza. Dwa razy w słupek trafił Matheus Ferreira, a raz futsalówka obiła obramowanie po interwencji Lopeza, gdy z rzutu rożnego zagrywał Paweł Budniak. Hiszpański golkiper tez jednak wykazywał się świetnymi paradami. Tak było chociażby przy próbie Rakicia oraz Budniaka.
Decydującą interwencję w czterdziestu minutach miał Krzysztof Iwanek. Na trzy sekundy przed końcową syreną piłkę spod własnej bramki wyrzucił Victor Lopez, głową zbił ją Kriezel, ale świetny refleks młodego golkipera utrzymał bielszczan w grze i pozwolił na rozegranie dogrywki.
Tę lepiej w pierwszej połowie wykorzystali gospodarze, którzy za sprawą Tomasza Luteckiego objęli prowadzenie. Pivot Rekordu świetnie wykorzystał podanie podeszwą Rakicia i umieścił piłkę między nogami Lopeza.
Po ponownej zmianie stron Constract zaczął spokojnie, ale gdy szybko przed szansą zdobycia gola po kontrze Mikołaja Zastawnika stanął Rakić, koszulkę lotnego bramkarza złożył Martin Dosa. Nic to jednak nie dało. Rekord wygrał 2:1 i jest już o krok od odzyskania po dwóch latach mistrzowskiego tytułu.
Bramki: Stefan Rakić 14, Tomasz Lutecki 42 - Tomasz Kriezel 22.
Fogo Futsal Ekstraklasa
foto Paweł Jakubowski