DREMAN OPOLE KOMPRACHCICE - CONSTRACT LUBAWA 2:5 (1:3)

Opublikowano:

W Opolu doszło do ciekawego starcia. Tygrysy podejmowały Mistrza Polski. Gdyby gospodarze przystępowali w pełnym składzie mogliby pokusić się o niespodziankę. Krótsza ławka spowodowała, że musieli uznać wyższość rywali.

Za kartki pauzowali podstawowi zawodnicy: Szypczyński, Ivanov, Toloza i Bugański. To oznaczało, że trener Toni Corredera musiał trochę eksperymentować ze składem mieszając doświadczonych zawodników z młodymi. Dawid Grubalski postawił w bramce na swojego bramkarza Huberta Zadrogę, który pomimo młodego wieku zna realia ekstraklasy.
 
Początek dosyć spokojny, drużyny jakby sprawdzały się nawzajem. Więcej prób mieli goście, jedną z nich był nieudany kontratak Adriano. Strzał oddał Pedrinho, interweniował Szadurski, ale piłka niefortunnie wpadła pod nogi Claudinho, który wiedział co zrobić w tej sytuacji. Prowadzenie byłoby wyższe, ale Everton trafił tylko w słupek po świetnym podaniu piętką Mrowca.

Po drugiej stronie odważnym rajdem popisał się Skała. Rywale nie chcieli go faulować, co spowodowało, że zawodnik miał całkiem sporo miejsca do gry. Niestety ostatni element, tj. strzał nie był wystarczająco dokładny. W 12. minucie miejscowi rozegrali udany rzut wolny. Piłkę z rzutu rożnego zagrano daleko do Denysa Blanka. Jego strzał wybronił Zadroga, ale Waldemar Sobota niczym lis pola karnego dobił piłkę.
 
Tymczasem jak futsalowy profesor zapisał się Pedrinho. Najlepszy zawodnik ligi zmienił kierunek, zmylił przeciwnika i dopisał kolejnego gola do swojej imponującej kolekcji. Chwilę później dołożył jeszcze asystę. Najpierw ograł Deyvissona, wypatrzył Adriano z prawej strony, a ten ze stoickim spokojem dołożył nogę.

Pedrinho po raz kolejny udowodnił dlaczego przewodzi w klasyfikacji kanadyjskiej. Czarodziej z kraju kawy świetnie widzi przestrzeń oraz swoich kolegów na boisku i tak oto wypatrzył przed polem karnym Tomasza Kriezela.

Próbował, próbował i w końcu wstrzelił się Dawid Lach! Przypomnijmy, że Lach to bramkarz gospodarzy, a to on zdołał zmniejszyć stratę swojej drużyny. Możliwe, że piłka obtarła jeszcze plecy Soboty, co mogło zmylić Zadrogę podczas interwencji.

Ostatnim strzelcem bramki został pracujący dzisiaj głównie w defensywie Everton, chociaż w tej sytuacji na uwagę zasługuje postawa Sendlewskiego, który lewą stroną parkietu pomknął na połowę przeciwnika.

Bramki: Waldemar Sobota 12, 29 - Claudinho 6, Pedrinho 14, Adriano 19, Tomasz Kriesel 28, Everton Ferreira 38

źródło Futsal Ekstraklasa