Za Mistrzami Polski małe tournée. Po rywalizacji w Superpucharze Polski, wizycie na gali FOGO Futsal Ekstraklasy, powrócili na własną halę i stoczyli niełatwy bój z FC Reiter Toruń.
Pierwsze minuty były trudne dla ekipy z Torunia, która musiała ratować się przed ofensywą gości. Dopisywało im również trochę szczęścia, ponieważ po potężnym uderzeniu Sendlewskiego piłka zatrzymała się na poprzeczce, a w innej sytuacji Paweł Kaniewski nieznacznie się pomylił.
Goście liczyli na momenty dekoncentracji i takie rywalom faktycznie się przydarzały. Brakowało jednak celnego zakończenia. Świetną okazję miał wychodzący z kontrą Remigiusz Spychalski. Intencje zawodnika wyczuł Victor Lopez. Ci sami futsaliści byli głównymi aktorami również w kolejnej akcji. Spychalski tym razem uderzał z daleka, ale czujny pomiędzy słupkami był najlepszy bramkarz zeszłego sezonu.
Pierwsze minuty nie wskazywały na to, że jako pierwsi prowadzenie obejmą torunianie. Elsner trafił w samo okienko, po tym gdy Krystian Kraśniewski umiejętnie walczył z rywalem. Radość nie trwała zbyt długo, bowiem do wyrównania doprowadził Jakub Raszkowski.
Druga połowa nie zmieniła obrazu gry. Żadna z drużyn nie była w stanie postawić przysłowiowej kropki nad „i”. Trener Grubalski zaczął rotować składem i desygnował do gry Mateusza Mrowca, którego wcześniej kibice w tym meczu nie mieli okazji zobaczyć.
Błąd rywali wykorzystał Pedrinho. Zawodnik przejął piłkę wybijaną z autu, następnie uderzył z lewej strony wprost do bramki Kamila Naparło. Na 3:1 trafił Kacper Sendlewski, który na tego gola pracował praktycznie od pierwszych minut. Najlepszy młodzieżowiec sezonu 2022/23 wykorzystał wyjście z bramki goalkeepera przeciwników.
Trener gości szybko, bo na dwanaście minut przed końcowym gwizdkiem wprowadził lotnego bramkarza, upatrując w tym zagraniu taktycznym szans na odrobienie strat. To mogło się opłacić. Długo pracowali na dogodną sytuację, ale gdy ta się nadarzyła to Remigiusz Spychalski stanął w oko w oko z Victorem Lopezem. Bramkarz gości i w tym pojedynku był górą.
Kibice doskonale wiedzą jak korzystne, a zarazem ryzykowne jest zagranie z lotnym bramkarzem. Torunianie doświadczyli tego drugiego uczucia, po indywidualnej akcji Adriano, który posłał piłkę do pustej bramki.
Przyjezdni próbowali zmniejszyć stratę. W pierwszej sytuacji piłka trafiła w poprzeczkę. W kolejnej akcji wykorzystali Michał Wojciechowski wykorzystał fakt, że lubawianie również wycofali bramkarza. Gol na 2:4 dał wiatr w żagle, ponieważ w krótkim czasie do bramki trafił Krzysztof Elsner.
Bramki: Jakub Raszkowski 15, Pedrinho 27, Kacper Sendlewski 28, Adriano 33 - Krzysztof Elsner 14, 37, Michał Wojciechowski 36
Futsal Ekstraklasa
foto Kamil Szóstek Paweł Jakubowski i mz