FC Reiter Toruń pokonał Constract Lubawa 5:3. Drużynie z Grodu Kopernika udało się to po raz pierwszy raz w historii, jednocześnie była to pierwsza porażka w sezonie odniesiona przez drużynę z Lubawy.
W środowy wieczór zaległości w ramach 3. kolejki Futsal Ekstraklasy nadrobiły zespoły FC Reiter Toruń z Constractem Lubawa. Przed tym spotkaniem w roli faworyta byli postrzegani podopieczni Dawida Grubalskiego. Historia rywalizacji tych drużyn przemawiała za aktualnym brązowym medalistą, ponieważ torunianom jeszcze nigdy nie udało się zwyciężyć z Constractem. Na dodatek zespół z Grodu Kopernika do środowego meczu przystąpił osłabiony brakiem dwóch czołowych zawodników - Marcina Mrówczyńskiego i Daniela Gallego.
Od pierwszych minut Contstract Lubawa był zespołem przeważającym. Goście wielokrotnie oddawali strzały na bramkę Kamila Naparło, w tym trzykrotnie w poprzeczkę, ale futstalówka ani razu nie znalazła się w siatce.
Niewykorzystane sytuacje zemściły się w 12. minucie, kiedy to torunianie wyprowadzili dwa zabójcze kontrataki. W pierwszej kolejności niefrasobliwość w wyprowadzeniu piłki Mateusza Madziąga wykorzystał Jefferson Ortiz. Następnie, kilka sekund później padł gol na 2:0. W kolejnej kontrze strzał Remigusza Spychalskiego sparował Grzegorz Okuniewski, ale dobitka Maksymiliana Lewandowskiego była już skuteczna.
Constract Lubawa szybko zabrał się do odrabiania strat. Bramkę z serii “to powinno być zabronione” strzelił Tomasz Kriezel, który mocnym uderzeniem z woleja trafił do bramki gospodarzy. Jeszcze przed przerwą ponownie Kriezel uderzeniem zza pola karnego wyrównał wynik na 2:2.
Druga połowa wyglądała bardzo podobnie co pierwsza. Constract był zespołem, który dominował i zdecydowanie częściej posiadał futsalówkę. Z kolei torunianie skupiali się na grze w obronie i wyczekiwaniu na kontrataki, i stałe fragmenty gry.
Podopieczni Łukasza Żebrowskiego wzorem pierwszej części jako pierwsi strzelili gola. W 26. minucie bezpośrednim uderzeniem z rzutu wolnego bramkę zdobył na 3:2 Remigiusz Spychalski.
Goście doprowadzili do wyrównania po wzorowo wykonanym rzucie wolnym. Na listę strzelców wpisał się Hiszpan - Sebastian Vargas. Później kontynuowali napór na bramkę Kamila Naparło.
Wynik remisowy utrzymywał się, a jeden i drugi zespół miał szanse na objęcie prowadzenie. Najpierw Tomasz Kriezel miał szansę skompletować hat-trick. Później bohaterami jednej z akcji byli bramkarze. W pierwszej kolejności Kamil Naparło świetnie wyprowadził kontratak gospodarzy, następnie Grzegorz Okuniewski dwukrotnie popisał się znakomitą interwencją.
W 39. minucie Kamil Roll wykorzystał prezent w postaci niecelnego podania Grzegorza Okuniewskiego i trafił do bramki, na niecałe dwie minuty. Przed końcem pachniało sensacją w Toruniu. Natychmiast po tym jak goście stracili gola o czas poprosił Dawid Grubalski.
Jednak jego podopieczni w pierwszej akcji z wycofanym bramkarzem popełnili fatalny błąd. Kosztował to zespół z Lubawy kolejną bramkę, a jej bohaterem ponownie został Kamil Roll. Pomimo wycofanego bramkarza w drużynie gości, wynik nie uległ zmianie. Sensacja stała się faktem. FC Reiter Toruń pierwszy raz w historii pokonał zespół Constractu Lubawa, jednocześnie była to pierwsza porażka w sezonie tej drużyny.
Bramki: Jefferson Ortiz 12, Maksymilian Lewandowski 12, Remigiusz Spychalski 26, Kamil Rol 39, 39 - Tomasz Kriezel 13, 19, Sebastian Vargas 30
Futsal Ekstraklasa
foto Kamil Szóstak
PS. Był to najsłabszy mecz drużyny Constractu Lubawa jaki widziałem od kilku lat pod względem braku skuteczności. Zbyt dużo strzałów niecelnych, żadnej koncepcji w grze. Zawodnicy wprowadzani na parkiet -Madziąg i Lucas po wejściu przyczyniają się do straty bramki. Rzuty rożne wykonywane bez pomyślunku, brak skuteczności obcokrajowców, itd. Trener Żebrowski odsłonił słabe punkty drużyny Constractu i tylko od trenerów zależy, czy potrafią wyciągnąć wnioski z porażki przed meczem z Rekordem. I powtórzę jeszcze raz co pisałem wcześniej: druga drużyna tabeli nie może tracić dwóch bramek w ciągu jednej minuty. Dwie bramki młodego zawodnika gospodarzy Kamila Rolla - zaledwie 20-latka, pogrążyły w końcówce lubawską drużynę.
Marian Żuchowski