Nietypowe zjawisko można było zauważyć w dniu dzisiejszym na ul. Kupnera w Lubawie około godz. 15.00. Na placu jednego z budynku na płytkach chodnika, znalazły się pszczoły, które wyroiły się z jakiegoś ula. Wiadomo, że usunięcie roju pszczół należy powierzyć odpowiednim fachowcom czyli pszczelarzom.
Tak było i tym razem. Lubawski pszczelarz przybył na miejsce i znając swoje rzemiosło poradził sobie stosując oczywiście odpowiednie środki ostrożności.
Do takich sytuacji zazwyczaj dochodzi wtedy, kiedy kolonia pszczół staje się w danym ulu zbyt duża, ale i inne czynniki wpływają na takie zachowanie pszczół. Wtedy to królowa w towarzystwie pszczół odlatuje w poszukiwaniu nowego domu. Wybór nowego „lokum” jest całkowicie przypadkowy. W tym przypadku pszczoły wybrały chodnik w środku obiektu obok kościoła św.Jana.
Podczas pracy używa się dymu, aby zmniejszyć ryzyko użądlenia. Dym z tlącego się z zazwyczaj drewnianego próchna kopci się z podkurzacza.
Dym nie zabija pszczół ani nie usypia ale pszczoły są wprowadzane w błąd. Myślą one, że coś złego się dzieje kilka minut przestają czuć zapachy i nie czują feromonów alarmowych wydzielanych przez inne pszczoły, dzięki temu są mniej agresywne i pszczelarz może wykonywać swoje czynności.
Pszczelarz używa rojnice do chwytania rojów. Można do łapania roju wykorzystać zwykłe tekturowe pudełko ale aby nie było ono szczelnie zamykane. Pszczoły muszą mieć zapewnioną prawidłową wentylację. Tak było i tym razem a do ula pszczelarz dopiero wieczorem, gdy są spokojniejsze przetransportuje pszczoły - tak było i tym razem potwierdził lubawski pszczelarz.
(mz)