Ciekawa rozmowa z Kamilą Grzegorowską, pochodzacą z Kazanic lekkoatletką i trenerką

Opublikowano:

Hej Biegacze!
Czy są tu jakieś kobiety?  Dziś chcemy Wam przedstawić utalentowaną postać która lekkoatletykę zna z obu stron. Kamila Grzegorowska - trenerka w KS STAL LA Ostrów Wielkopolski, medalistka mistrzostw Polski.

Kiedy i jak zaczęła się Pani przygoda z bieganiem?
Moja przygoda z bieganiem rozpoczęła się tak naprawdę od szkolnych biegów przełajowych do których zresztą mam ogromny sentyment.
Nie będę oryginalna mówiąc że duży wpływ na wybór sportowej drogi jaką obrałam po ukończeniu SP w Kazanicach (moja rodzinna miejscowość -Pani Kamila z domu nazywa się Krajewska) miała moja ówczesna nauczycielka wf ale jest to o tyle ciekawe, że była to moja starsza siostra Kasia.

To ona namówiła mnie żebym spróbowała swoich sił w sporcie i przygotowała mnie do egzaminów sprawnościowych. Tak oto trafiłam do internatu przy VI Liceum Ogólnokształcącym im. Gabriela Narutowicza w Olsztynie oraz rozpoczęłam treningi w OPKS GWARIA OLSZTYN pod okiem trenerów Bronisławy i Zbigniewa Ludwichowskich.

Jakie są Pani najważniejsze osiągnięcia sportowe?

Dziś kiedy patrzę na moją przygodę z bieganiem z perspektywy czasu ważniejsza dla mnie jest droga którą przeszłam niż osiągnięte wyniki czy zdobyte medale. To był niewątpliwie piękny okres w moim życiu…
Miło wracać myślami do rekordów życiowych i zwycięskich biegów choć i do moich IV miejsc wracam z rozrzewnieniem… bo wiem że to wszystko było WAŻNE!
Najcenniejszy na pewno jest mój pierwszy medal Mistrzostw Polski który zdobyłam jako młodziczka 600m -1:37,68
Najcenniejszy, bo udowodniłam wtedy sama sobie, że droga którą wybrałam jest właściwa i warto nią kroczyć mimo, że początki łatwe nie były …
duże zmiany jak dla nastoletniej wówczas dziewczyny pochodzącej z małej miejscowości…

Przyjechałam do miasta którego nie znałam, zamieszkałam w internacie z całkowicie obcymi ludźmi do tego rozłąka z rodziną i przyjaciółmi na którą nie byłam wówczas gotowa. Wiedziałam od samego początku ze sport wymaga poświęcenia ale wtedy walczyłam sama ze sobą o to by wytrwać.

Dziś wiem jak bardzo sport ukształtował mnie jako młodego człowieka. Spotkałam na swojej drodze wielu wspaniałych i wartościowych ludzi na czele z moim mężem Marcinem, zobaczyłam wiele pięknych miejsc i przeżyłam całe spektrum emocji od radości po gorycz porażki.

Ile kilometrów tygodniowo potrafiła Pani przebiec podczas życiowej formy?

Kilometraż zależał oczywiście od okresu przygotowań w jakim się znajdowałam, mojego stażu treningowego oraz dystansu docelowego. To z roku na rok się oczywiście zmieniało. Niewątpliwie największy był w kategorii U23 -w okresie przygotowawczym pod dystans 10000m będąc na obozie.
Z ciekawości sprawdziłam w dzienniczkach treningowych i było to w granicach 120 km tygodniowo.

W jakich klubach Pani trenowała podczas kariery sportowej?

Swoją przygodę (bo kariera sportowa to za duże słowo) rozpoczęłam w OPKS GWARDIA OLSZTYN pod okiem trenerów Bronisławy i Zbigniewa Ludwichowskich.
Przełom roku 1999/2000 był dla mnie bardzo trudny ponieważ kiedy byłam w klasie maturalnej nagle zmarł mój Tata. Wiele planów które wraz z nim miałam na swój dalszy rozwój sportowy legło w gruzach…

W tym czasie trenerzy Bronisława i Zbigniew Ludwichowscy byli dla mnie jak rodzice za co zawsze będę im ogromnie wdzięczna! Pomoc w tak trudnym momencie życia jest nieoceniona! Prowadziliśmy długie rozmowy i wspólnie z trenerem wybraliśmy najlepszą dla mnie opcję i na BIEGOWEJ MAPIE POLSKI trafiło na Poznań.
Golęcin stal się moim nowym domem gdzie kontynuowałam przygodę z bieganiem pod „skrzydłami” trenera Edwarda Motyla reprezentując OLIMPIĘ POZNAŃ oraz rozpoczęłam studia na AWF na kierunku nauczycielsko-trenerskim.

Poznań jest pięknym miastem do którego mam ogromny sentyment…to tu w grupie biegowej u trenera Motyla poznałam mojego męża Marcina
Podsumowując:
Dwa kluby sportowe i troje wspaniałych trenerów którzy dla mnie zawsze będą jak rodzina.

W jaki sposób została Pani trenerką oraz dlaczego akurat w KS Stal La Ostrów Wielkopolski?

Jak mówiłam wcześniej taki kierunek studiów obrałam. Zawsze chciałam być nauczycielem wf jak siostra dopiero z czasem w głowie zakiełkował „trener” i chęć pracy z młodzieżą. Po ukończeniu studiów nie podjęłam się pracy w zawodzie z różnych przyczyn i na ładnych parę lat zapomniałam o pracy trenerskiej.
Praca -rodzina -dzieci 
Jak to zwykle bywa właśnie dzieci zmieniają wszystko….
Czwartki lekkoatletyczne i udział naszych dzieci w zawodach spowodował, że byliśmy wraz z mężem znów bliżej lekkoatletyki i STALI…
Mawiają… „ciągnie wilka do lasu” i coś w tym jest!
Długa to historia dlaczego podjęłam się  pracy trenerskiej po latach ale co ważne na pewno nie żałuje.

Czuje się Pani w 100% spełniona sportowo czy jakieś cele sportowe nie zostały do końca jeszcze zrealizowane?

Czas na moje najwyższe cele sportowe już był… teraz czas na moich podopiecznych
Miałam zaszczyt startować z orzełkiem na piersi i to zawsze będzie dla mnie ważne!
Był taki czas kiedy miałam niedosyt że nie zostałam MISTRZYNIĄ POLSKI ale dziś bardziej myślę o tym że już nic nie muszę a wszystko mogę!
Biegam bo lubię i tak najlepiej odpoczywam!
Dziś ogromnie cieszy każdy przebiegnięty kilometr i jeśli tylko zdrowie pozwoli kiedyś przebiegnę maraton! Póki co jestem wiernym kibicem męża.

Z perspektywy trenera uważa Pani, że młodzież jest zaangażowana w uprawianie sportu? (Chodzi o to czy tej młodzieży się chce trenować.)

Tu odpowiem bez zastanowienia -OCZYWIŚCIE ŻE TAK! Ci którzy już do sportu trafiają wiedzą po co to robią!
Jestem trenerem biegów średnich i długich. Sporty wytrzymałościowe wymagają od zawodnika ogromnego zaangażowania, poświęcenia, dyscypliny, motywacji oraz bardzo często samotności.

Bieganie na początku drogi nie będzie łatwe i przyjemnie…Ja każdego zawodnika darzę  ogromnym szacunkiem bez względu na poziom sportowy. Mam ogromny respekt za włożony ogrom pracy i przebytą drogę przez każdego z nich bo nie jest to droga na skróty!

Będąc jeszcze studentka przylgnęło do mnie na długie lata motto za sprawą prof. Eugeniusza Wachowskiego!
Pisałam je w swoim dzienniczku treningowym na okładce rok po roku a brzmiało:
MÓJ REKORD ŻYCIOWY JEST MOIM REKORDEM ŚWIATA” i tego się trzymam do dziś
Jest to życiowa prawda którą przekazuje moim zawodnikom by zawsze walczyli do końca i sami dla siebie byli KIMŚ!
…bo każdy jest wielki walcząc każdego dnia by być lepszym niż dnia poprzedniego!
Tym młodym ludziom potrzeba tylko dobrych warunków do treningu -resztę mają w sercach

W jaki sposób dowiedziała się Pani po raz pierwszy o biegu w Tarchałach Wielkich?

Był to czas kiedy wracałam do aktywności po trzeciej ciąży i zaczęłam regularnie biegać dla zdrowia. Bardzo mile wspominam początki zmian w moim sportowym umyśle że można startować w biegach ulicznych żeby czerpać radość z samego biegania dobiegając gdzieś w tłumie szczęśliwych biegaczy na metę.

Mąż startował regularnie w zawodach i był wtedy dużo lepiej zorientowany niż ja i to on powiedział mi że pojawił się cykl biegów „Grand Prix Powiatu Ostrowskiego” i ze fajnie byłoby razem pobiec wszystkie 3 biegi.
Dyszka Pięciu Stawów
Dyszka Skalmierzycka
Polska Biega w Tarchałach
Bardzo miło wspominam te zawody !
Dziękujemy za wywiad!
#polskabiegawtarchalach

Materiał dzięki uprzejmości Polska Biega w Tarchałach

Organizatorzy biegu zapraszają wszystkich miłośników biegania na coroczne biegi na początku lipca.

(mz)