Wracamy do tematu akcji strażaków z OSP Lubawa na ul.Olsztyńskiej w dniu 24 lutego br.

Opublikowano:

Wracamy do tematu. 24 lutego w godzinach porannych na drodze krajowej DK-15 (ul. Olsztyńska) w Lubawie, doszło do dachowania (341 km, 3 hm). Pisaliśmy o tym  zdarzeniu na portalu. Jednak podczas dojazdu do tego zdarzenia, miało miejsce bardzo niewłaściwe zachowanie jednego z kierowców stojących w korku. 

Jednostka  OSP Lubawa, udająca się do wezwania dwoma pojazdami uprzywilejowanymi do dachowania na odcinku drogi nr 15 dojeżdżając do miejsca zdarzenia, prawy pas po którym się poruszał jeden wóz strażacki był zablokowany na odcinku około 300 m przez stojące pojazdy.

Z chwilą, kiedy lewy pas był wolny, zastęp strażaków udał się, żeby dojechać do miejsca zdarzenia. Po przejeździe pierwszego pojazdu, jeden z oczekujących kierowców w korku, samochodem marki honda postanowił zawrócić, wykorzystując pas lewy po którym poruszał się drugi pojazd strażacki OSP Lubawa, wyjeżdżając wprost pod ten samochód, na około pół pasa drogowego, narażając w sposób bezpośredni bezpieczeństwo swoje oraz strażaków jadących do akcji.

Gdyby doszło do zderzenia, całe uderzenie boczne poszłoby na kierowcę hondy, który ten manewr wykonywał. Na szczęście udało się uniknąć zderzenia oraz możliwego położenia wozu bojowego, dzięki właściwej reakcji kierowcy wozu bojowego.

Po zatrzymaniu się strażaków, kierowca hondy tłumaczył się tym, że po przejechaniu jednego pojazdu strażackiego, to już wszystko i postanowił zawrócić. Warto zauważyć, że pojazdy jechały z włączonymi sygnałami świetlnymi oraz dźwiękowymi tak jak przepisy wymagają.

Strażacy apelują do kierowców, żeby rozglądali się lub spojrzeli w lusterko, bo zdarzają się takie sytuacje jak opisana, która wydarzyła się na drodze krajowej DK-15  między Lubawą a Byszwałdem 24 lutego w godzinach  porannych. 

Apelujemy do kierowców o właściwe podejście w takich przypadkach jaki zaistniał w tym dniu, na oblodzonej, śliskiej jezdni i wszyscy kierowcy wyciągnęli z tego wnioski, bo kierowcy w takich sytuacjach nie są anonimowi. Miejmy nadzieję, że opisane zdarzenie było pierwszym takim przypadkiem i ostatnim. 

Ze strażakami o zaistniałej sytuacji rozmawiał Marian Żuchowski.