W starciu Constracu Lubawa z Red Dragons Pniewy trudno było wskazać drużynę, która powinna być spokojna o komplet punktów. Teoretycznie faworytem byli gospodarze – znajdowali się wyżej w tabeli, a i ich ambicje sięgały znacznie wyżej. Z drugiej jednak strony zawodnicy Łukasza Frajtaga już niejednokrotnie potrafili utrzeć nosa wyżej notowanym rywalom, a szczególnie Konstruktorom, którym potrafili odebrać punkty w lidze, jak i wyeliminować z Pucharu Polski.
I trzeba powiedzieć, że gracze z Wielkopolski kolejny raz mieli apetyt na sprawienie niespodzianki, czego dowodem był gol Mykyty Storozhuka z bardzo dalekiej odległości, wręcz takiej, z której raczej nie powinno się nawet uderzać. Ukrainiec miał jednak też sporo szczęścia, bowiem po drodze piłka odbiła się od jednego z lubawian, czym zmyliła Grzegorza Okuniewskiego.
Można było nawet stwierdzić, że po raz kolejny zemściła się tu niewykorzystana sytuacja. Taką miał niewiele wcześniej Lucas po rzucie rożnym wykonanym przez Pedrinho. Brazylijczyk był chyba jednak zaskoczony samym otrzymaniem futsalówki, bo też spudłował z praktycznie metra do pustej bramki.
Gospodarze do remisu potrzebowali przedłużonego rzutu karnego, którego na gola zamienił najlepszy strzelec Constractu, Jakub Raszkowski. Na tym gracze Dawida Grubalskiego jednak nie poprzestali. Niecałe dwie minuty później podanie od Lucasa z prawej strony wykorzystał Luan, wyprzedzając interweniującego Łukasza Błaszczyka i wkładając tuż przed niego swoją stopę.
Po zmianie stron asystent przy drugiej bramce wziął się także za strzelanie, co wyszło mu bardzo dobrze. Podobnie zresztą jak strzelcowi pierwszej bramki asystowanie. Lucas popisał się bowiem ładnym uderzeniem z dalszej odległości, zaś Raszkowski kolejny raz pokazał jak dobrze rozumie się z Pedrinho, wykładając mu piłkę do praktycznie pustej bramki.
A nagroda za koleżeńskie zagranie przyszła błyskawicznie, bo zaledwie po 26 sekundach lider klasyfikacji strzelców po raz kolejny powiększył swój dorobek. To spowodowało, że pniewianie nie mieli już nic do stracenia i postawili na sprawdzony wariant, a więc grę bez bramkarza.
Tym razem lepsi w tym fragmencie gry okazali się jednak gospodarze, którzy skarcili Czerwone Smoki kolejnymi trzema bramkami, na co odpowiedzieć potrafił jedynie Piotr Błaszyk, a to nam dało rezultat 8:2.
Bramki: Jakub Raszkowski (12, 33), Luan (14), Lucas (26, 36, 39), Pedrinho (32), Sebastian Grubalski (37) – Mykyta Storozhuk (4), Piotr Błaszyk (39).
źródło Artur Leski Futsal Ekstraklasa
foto Paweł Jakubowski