Marlus Francisco Sokolowski w Lubawie – wywiad

Opublikowano:

To chyba najbardziej zaskakująca informacja, jaką kibice futsalu w Polsce otrzymali przed nowym sezonem – do Polski przyjechał trener z brazylijskiej Ekstraklasy i wspomaga przygotowania drużyny KS Constract Lubawa do nowego sezonu. Postanowiliśmy porozmawiać dłużej z Marlusem o jego sportowej drodze i wizycie w Polsce. Wszystko brzmi jak historia z książki, ale… to wszystko dzieje się na naszych oczach! Zapraszamy do lektury!

K.A.: Co wiesz o swoich polskich korzeniach?

MARLUS FRANCISCO SOKOLOWSKI: Niewiele mam informacji. Mój ojciec powiedział mi kiedyś, że pradziadek wyjechał z Polski do Brazylii, ale nie potrafimy wskazać roku, w którym moja rodzina wyjechała z kraju. Niektórzy członkowie rodziny poinformowali mnie, że nasi krewni mieszkali w rejonie Krakowa i postanowili przenieść się do innego państwa, a następnie tam się zakorzenić. Niestety nie miałem czasu, aby wypytać dokładnie dziadków o całą historię, ponieważ odeszli bardzo wcześnie.

K.A.: Rejon Krakowa? Tym bardziej nasuwa się pytanie – skąd dowiedziałeś się o klubie Constract Lubawa?

MARLUS FRANCISCO SOKOLOWSKI: Bardzo chciałem pracować w Europie, a Polska jako kraj moich przodków wzbudziła moją ciekawość. Jakieś dwa lata temu poszukałem informacji na temat polskiego futsalu i znalazłem profil KS Constract na Instagramie. Postanowiłem go śledzić. Spodobało mi się to, co zobaczyłem i nawiązałem kontakt z Dawidem Grubalskim.

K.A.: Dlaczego ostatecznie zdecydowałeś się przyjechać do Polski?

MARLUS FRANCISCO SOKOLOWSKI: Od 10 roku życia marzyłem o przyjeździe do Polski. Wszystko zaczęło się od meczu piłki nożnej Brazylia-Polska, gdy w Waszej reprezentacji grał zawodnik o tym samym nazwisku, co moje – Tomasz Sokołowski. Od tego czasu rosło marzenie, aby tu przyjechać. Dziś mogę powiedzieć, że moje marzenie się spełniło!

K.A.: Czy założyłeś własną rodzinę?

MARLUS FRANCISCO SOKOLOWSKI: Tak, mam rodzinę w Brazylii – moją żonę Vanessę i trzyletnią córkę Marię Sophię.

K.A.: Czy i one przyjadą z Tobą do Polski?

MARLUS FRANCISCO SOKOLOWSKI: To duże wyzwanie być daleko od nich, ale one wspierają mnie w spełnianiu mojego marzenia. Na razie zostaną w Brazylii, ale jeśli wszystko pójdzie dobrze i będę miał tutaj zostać, postaram się sprowadzić bliskich. Chcę, żeby one także poznały historię mojej rodziny.

K.A.: Jakie wrażenie robi na Tobie Polska? Jak sobie ją wcześniej wyobrażałeś?

MARLUS FRANCISCO SOKOLOWSKI: Bardzo mi się tu podoba – rozwinięty kraj, osobliwa architektura, inna kultura. Jest bardzo czysto, infrastruktura też godna pozazdroszczenia. Zdawałem sobie przed przyjazdem sprawę, że religia katolicka jest tutaj bardzo praktykowana, a ja również jestem katolikiem. Samo miasto Lubawa bardzo przypomina mi miasto, w którym się wychowałem – Santa Helena. To podobieństwo z miastem, w którym dorastałem sprawia, że dużo łatwiej było mi się przystosować. Brakuje mi tylko umiejętności komunikowania się w języku polskim. A moje wcześniejsze wyobrażenia? Wyobrażałem sobie Polskę taką, jaką zobaczyłem – zorganizowany, czysty i urzekający kraj z wyjątkową kulturą.

K.A.: Porozmawiajmy o szkoleniu. Dlaczego brazylijscy piłkarze i futsaliści są tak dobrymi zawodnikami? Czy szkolicie ich inaczej niż u nas?

MARLUS FRANCISCO SOKOLOWSKI: Moim zdaniem Brazylijczycy naprawdę rodzą się z darem do futsalu. Choć ostatecznie to trening sprawia, że sportowiec staje się lepszy. Myślę, że w Brazylii dużo silniejszy jest bodziec do uprawiania futsalu czy piłki nożnej. Silniejszy, niż w jakimkolwiek innym kraju, również w Polsce. W Europie silna jest motywacja do uprawiania wielu innych dyscyplin, które nie są tak popularne w Brazylii. Uważam, że to naprawdę duża i ważna różnica. Z kolei moje spojrzenie na sam trening jest takie, aby z każdej jednostki uzyskiwać 100%. Trening jest podobny do meczu. W meczu kluczowe jest jednak podejmowanie decyzji. Ale byłem bardzo zadowolony z tego, co zobaczyłem u polskich sportowców. Są bardzo oddani, mają otwarty umysł na naukę i mam nadzieję, że przyczynię się do ich rozwoju.

K.A.: Gdybyś miał wskazać konkretnie – czego możesz nauczyć polskich zawodników?

MARLUS FRANCISCO SOKOLOWSKI: Mam dwudziestoletnie doświadczenie pracy w sporcie. Sam byłem sportowcem, a obecnie posiadam dyplom w zakresie fizjologii sportu. Dzięki temu wiem w jaki sposób sportowiec pracuje całym swoim ciałem. Moim pierwszym zadaniem jest doprowadzenie zawodników do doskonałości fizycznej. Tym będą się odróżniać od innych w lidze. W sferze technicznej i taktycznej zamierzam po prostu pomagać trenerowi Grubalskiemu, służąc mu swoją wiedzą. W końcu wspólnie tworzymy tę dużą, sportową rodzinę.

K.A.: Który z polskich zawodników grających w KS Constract robi na Tobie najlepsze wrażenie?

MARLUS FRANCISCO SOKOLOWSKI: Jak już wcześniej powiedziałem, byłem bardzo pozytywnie zaskoczony przez WSZYSTKICH zawodników. Analizowałem sobie mecze z poprzedniego sezonu i naprawdę bardzo podobali mi się wszyscy zawodnicy. Mają oni wiele do zaoferowania trenerowi. Bardzo ważne będzie ich poświęcenie. Każdy z nich może się rozwijać. Największy potencjał do rozwoju mają młodzi – Sebastian Grubalski, Jakub Raszkowski i Kacper Sendlewski. Jednak – jak już powiedziałem każdy w tej kadrze jest dobrym graczem.

K.A.: Polacy mówią o sobie, że dużo narzekają. Brazylijczycy kojarzą nam się z kolei z bardzo radosnymi ludźmi. Jakie Ty widzisz cechy charakterystyczne dla tych dwóch narodów?

MARLUS FRANCISCO SOKOLOWSKI: To moje pierwsze doświadczenie poza Brazylią. Brazylijczycy, którzy pracowali zagranicą, mówili mi, że Europejczycy mają w sobie więcej racjonalności niż pasji, a w Brazylii jest na odwrót. Jednak ja przyjeżdżając tutaj zastałem bardzo dobrą atmosferę. Wszyscy byli  wobec mnie bardzo otwarci, traktowali mnie bardzo dobrze. Oczywiście język jest zabawny. Czasem więcej gestykuluję, niż mówię, ale dogadujemy się! Jeśli miałbym wskazać różnicę między Polakami a Brazylijczykami, to powiedziałbym: Polak bardziej racjonalny, Brazylijczyk bardziej spontaniczny!

K.A.: Chcesz uczyć się języka polskiego? Jakie słowa już znasz?

MARLUS FRANCISCO SOKOLOWSKI: To moje największe pragnienie, aby nauczyć się języka polskiego! On bardzo różni się od portugalskiego, ale znam już kilka podstawowych zwrotów. Na przykład: „Dzień dobry!”, „Dobry wieczór!”, „Dobranoc!”, „Jak się masz?”, „Dziękuję bardzo”, „Proszę”, „Przepraszam”, „Ile”. Same podstawy.

K.A.: A jak spotkanie z polską kuchnią?

MARLUS FRANCISCO SOKOLOWSKI: To była duża różnica! Odczuwałem tę zmianę, ale… podoba mi się! Przyprawy są inne, podobnie jak przygotowanie. Ale smakuje mi, zwłaszcza pierogi! W mojej rodzinie niektóre polskie potrawy były znane.

K.A.: Przyjechałeś na zupełnie inny kontynent, żyjesz w mimo wszystko obcym dla siebie kraju – czy nie bałeś się tak dużej zmiany w życiu?

MARLUS FRANCISCO SOKOLOWSKI: Niewątpliwie ostatnie osiem lat mego życia było bardzo ustabilizowane. Pracowałem w Foz Cataratas, w mocnym brazylijskim klubie futsalowym. Gdy myślałem o wyjeździe odczuwałem nieraz strach i zwątpienie. Myślę, że to naturalne. Ja jednak wierzę, że praca jest tym, co daje mężczyznom godność. Naprawdę wierzę w wartość mojej pracy. To jeden z elementów, który był istotny, aby przezwyciężać te obawy. Przede wszystkim moją siłą jest wiara w Boga. Jestem bardzo wierzący, dlatego zawsze proszę Boga i Matkę Bożą o opiekę nade mną i światło, aby sami wybierali dla mnie najlepsze drogi. Tak. Dla mnie to radykalna zmiana życia, wiążąca się z byciem z dala od rodziny i znanej mi kultury. Jednak nie jestem sam – Bóg jest moim przyjacielem, który jest ze mną tutaj przez cały czas.

K.A.: Co chciałbyś powiedzieć fanom Constractu Lubawa?

MARLUS FRANCISCO SOKOLOWSKI: Po pierwsze bardzo dziękuję za przyjęcie Brazylijczyka, który nie jest przecież zawodnikiem, z taką sympatią! Już kilka razy zdarzyło się, że ktoś podszedł do mnie na ulicy i powiedział miłe słowo. Czuję się tutaj traktowany bardzo dobrze. Po drugie – myślę, że możecie na mnie liczyć jako na człowieka wiary i pracowitości. Wierzę, że Constract Lubawa może być wielkim klubem. Może być potęgą nie tylko w Polsce, ale i grając w Europie! Z mojej strony nie zabraknie poświęcenia, szacunku, pokory i miłości do klubu. Jedziemy naprzód, Lubawo! Bardzo Wam dziękuję.

K.A.: A ja dziękuję Tobie za rozmowę. Musiałeś przeze mnie dużo opowiadać.

MARLUS FRANCISCO SOKOLOWSKI: Mogę poskracać wypowiedzi, żebyś miał mniej pisania! (śmiech) Ja lubię dużo mówić i pisać. Chciałbym nawet kiedyś napisać książkę!

K.A.: Miło Cię poznać! Wszystkiego dobrego!

Rozmawiał: Kornel Andrzejewski
Na zdjęciu po lewej – Marlus Francisco Sokolowski. Obok trener Dawid Grubalski.

źródło: ksconstract.pl