Ks Constract dwoma pewnymi zwycięstwami, nad TEAM Lębork i CLEAREXEM Chorzów szybko otrząsnął się po pechowej porażce z Rekordem Bielsko-Biała. W 10 kolejce udał się na północ, by w jednym z dwóch zaledwie meczów na północ od Lubawy rywalizować z RED DEVILS CHOJNICE.
Po pierwszych 5 minutach można było z pełną odpowiedzialnością stwierdzić ze to zupełnie inne jakościowo spotkanie od tego które podziwialiśmy w ubiegły wtorek w Lubawie w meczu z Clearexem. Constract choć posiadał optyczną przewagę nie umiał dojść do 100% pozycji strzeleckiej.
Najbliżej był po dwóch zagraniach piętką Kriezla i Luteckiego jednak po strzale tego drugiego zamiast cieszyć się z gola to gospodarze wyprowadzili zabójczą kontrę i gospodarze mogli cieszyć się z prowadzenia po golu Laskowskiego. Bramka nie zmieniła jednak obrazu gry Constract atakował bardzo nieskutecznie i grał bardzo nie poradnie pod własna bramką w konsekwencji tracąc drugą bramkę autorstwa Morada.
Bardzo niespodziewanie trzeba było wdrożyć plan B. Na początek był czas, modyfikacja w czwórkach, czyli Vitinho, Pedrinho, Kaniewski, Pereira to była na ten moment nasza najsilniejsza czwórka, stworzyła sobie kilkanaście okazji, bramki jednak próżno w nich szukać. Parady bramkarskie i rażąca nieskuteczność. Constract do przerwy przegrywał 2:0 , czy na własne życzenie? Bywają takie spotkania w których piłka nie umie znaleźć drogi do bramki to z pewnością jedno z takich spotkań.
Druga odsłona nie zmieniła obrazu gry, Constract próbował wszystkiego by złapać kontakt z rywalem z Chojnic. Próby ataków na nie wiele się zdawały aż do 32 minuty kiedy zamieszanie pod bramką wykorzystał Vitinho. 8 minut do końca spotkania dawał spore szansę na wyrównanie, trzeba jednak wejść na inny poziom skuteczności która szwankowała jak nigdy dotąd.
Po 4 minutach po raz kolejny Vitinho znalazł sposób na doskonale broniącego bramkarza gości Kollera. Był remis i ponad 4 minuty czasu na zdobycie decydującej bramki przesądzającej o podziale punktów. Jeśli ktoś miał zdobyć tego upragnionego gola był to Vitinho nie rozgrywał jakiegoś piorunującego spotkania, był po prostu skuteczny potwierdzając to trzecią bramką. Hat-trick Vitinho był niczym deszcz na pustyni.
To nie był mecz w którym bramki wpadały łatwo. Patrząc na statystyki to procent skuteczności był najniższy w sezonie. W końcówce trzeba było uporać się jeszcze z atakami grających z wycofanym bramkarzem rywali. Skromne, ale bardzo ciężko wyrwane zwycięstwo zapewnia 3 punkty i tak naprawdę jutro tylko to będziemy pamiętać.
Dawid Kleina