Marzenia o finale towarzyszą wszystkim pucharowym rozgrywkom. Constract awansując do finału spełnił swoje wielkie marzenie. Jednak kiedy tylko zdążył się z zorientować, że finał stał się faktem trzeba było zrozumieć, że historia pamięta tylko o zwycięzcach. Teraz kiedy jesteśmy na półmetku tego finału wiemy, że wszyscy zrozumieli tą sportową prawdę. Czy nie za bardzo?
Finał składający się z dwóch spotkań to sportowa rzadkość, w Futsalowym Pucharze Polski taki system przyjmują organizatorzy, można go chwalić bądź nie. Z perspektywy występujących w niej drużyn- nie można go przegrać już w pierwszym spotkaniu.
Dlatego zachowawcza postawa obu drużyn przez całe spotkanie jest zrozumiała, stawka meczu i perspektywa niedzielnej potyczki w Lubawie sparaliżowały nieco widowisko. Po niemrawym początku a, później bramce Bartłomieja Piórkowskiego, który do spółki z Sebastianem Grubalskim przechytrzyli obronę Clearexu można było szukać porównać z meczem z Rekordem w Bielsku Białej.
Liczenie na to, że Constract będzie grał powoli i w ten sposób bezpiecznie punktował błędy rywala było jednak nieco na wyrost, bo gra trzeba przyznać była dużo gorszej jakości niż ta półfinałowa. Błędy przytrafiały się jednym i drugim, a dyspozycja Chaveza nie była już tak idealna jak w pamiętnym 3:0 z Rekordem. Świetna akcja Zastawnik – Salisz dała wyrównanie i po niezbyt emocjonującej połowie do szatni schodziliśmy z sprawiedliwym remisem.
Druga odsłona nie przyniosła zmiany obrazu gry Constract może kreował więcej akcji, jednak akcje często były obarczone dużą niedokładnością, a piłka niejednokrotnie sprawiała duże problemy wszystkim zawodnikom na boisku. Duże problemy miał Vitinho, Lutecki i Grubalski byli chyba za bardzo chaotyczni w swoich akcjach, a brazylijski duet Pereiera – Pedrinho nie mogli znaleźć recepty na dobrze czytających ich zamiary rywali.
Na domiar wszystkich problemów, przy jednej z niewielu akcji pod bramką Chaveza sędziowie dopatrzyli się przewinienia Pedrinho na doświadczonym i niezwykle przebiegłym Przemysławie Dewuckim. Akcja ta miała miejsce za linią 6 metra i sam poszkodowany wykorzystując rzut karny dał prowadzenie gospodarzom.
Constract nie rzucił się jednak do szaleńczych ataków w pogoni za uciekającym wynikiem. Dawid Grubalski trzeźwo ocenił przede wszystkim dyspozycje swoich zawodników, którzy mieli duże problemy z budowaniem płynnych ataków.
Doskonale wiedząc, że Clearex tylko czeka na szybkie kontry, a w perspektywie rewanżu w Lubawie porażkę 1:2 był w stanie zaakceptować, choć w końcówce remis mógł uratować jeszcze wprowadzony w trakcie 2 połowy Paweł Ossowski, jednak nie wykorzystał magicznego podania Pedrinho i ostatecznie Constract uległ czterokrotnemu zdobywcy Pucharu Polski 1:2.
Ma przed sobą jednak rewanż w Lubawie, w którym przy tak minimalnej przewadze Chorzowian wszystko zacznie się niemal od nowa. Rewanżowe spotkanie już w najbliższą niedzielę 30 sierpnia w Lubawie o godzinie 18:00.
Dawid Kleina