Byłem w Czarnobylu w 1986 roku

Opublikowano:

26 kwietnia minęła 34. rocznica wybuchu reaktora w Czarnobylu [26.04.1986r]. W wyniku awarii, po przegrzaniu się rdzenia reaktora doszło do wybuchu wodoru, pożaru oraz rozprzestrzenienia się substancji promieniotwórczych.
Była to największa katastrofa w historii energetyki jądrowej i jedna z największych katastrof przemysłowych XX wieku.

Czarnobylska Elektrownia Jądrowa leży w pobliżu miasta Prypeć na Ukrainie. Informacja o katastrofie była w początkowej fazie ukrywana przez władze w Moskwie. 28 kwietnia „Trybuna Ludu” poinformowała pierwszy raz, ale nie o Czarnobylu, a o „odnotowaniu przez nowozelandzkich naukowców nowej próby atomowej przeprowadzonej przez Francję na poligonie na Atolu Mururoa”. 30 kwietnia ta sama gazeta poinformowała o wystąpieniu „pewnego wycieku substancji radioaktywnych”.

W firmie Szkłomal w Lubawie pracuje człowiek, który w 1986 roku przebywał w Czarnobylu i był naocznym świadkiem tego co tam wydarzyło się 34 lata temu.
Nazywa się Wasyl Szelest. Kiedy nastąpiła katastrofa miał 26 lat. Poprosiliśmy Wasyla o podzielenie się swoimi informacjami na ten temat.

Wasyl od kiedy znalazłeś się w okolicy Czarnobyla i co tam robiłeś?

W czasach ZSRR pracowałem w policji i zostałem skierowany wraz z innymi kolegami do ochrony  wokół miasta Prypeć, które po ewakuacji mieszkańców było praktycznie puste i tak jest do dnia dzisiejszego.
Miałem 26 lat, byłem żonaty i miałem 2 synów, więc wyjeżdżając tam jak każdy bałem się.
Po przyjeździe widziałem to, co trudno sobie wyobrazić nawet w najbardziej fantastycznych snach i wydawało mi się, że harmonijnie i nierozdzielnie zrosło się piękno przyrody z ukrytymi  „atomowymi wulkanami” bloków elektrowni w Czarnobylu. Prypeć to nowe piękne miasto  zbudowane w 1970 roku.
W Prypeci pracowaliśmy po 8 godz. podczas patrolu. W strefie zagrożenia przebywałem od 13  czerwca 1986 roku prawie dwa miesiące. Dłużej nie wolno było i dlatego ludzie zmieniali się po tygodniu lub 2 tyg. Zadaniem naszym było patrolowanie miasta samochodem wojskowym (BRDM), mieliśmy wyznaczony specjalny odcinek do patrolowania i trasa nasza przebiegała około 800 metrów od uszkodzonego reaktora. Pilnowaliśmy miasto od pospolitych rabusiów, których było pełno z całego ZSRR. Miasto prawie 50 tys. było puste. W niektórych blokach widziałem wiszące pranie na balkonach, a w godzinach wieczornych, kiedy był prąd, paliło się światło i można było zauważyć ludzi w oknach.

Czy mieliście jakieś specjalne zabezpieczenia podczas wykonywanej pracy?

Nic takiego nie mieliśmy, zwykły policyjny mundur, specjalna maska na twarz i breloczki przyczepione do mundurów, to takie  indywidualne mierniki promieniowania. Najlepszym zabezpieczeniem w pracy było tradycyjne lekarstwo czyli alkohol. Podczas patrolu czasami jedliśmy jabłka nie zdając sobie sprawy, że to jest szkodliwe dla naszego zdrowia.
 
Jaki wpływ na dalsze Twoje życie miał pobyt w Czarnobylu?

To, co miałem tam okazje zobaczyć na własne oczy, poznać i poczuć w te upalne majowe dni 1986 roku, zmieniło w pewien sposób moje dotychczasowe postrzeganie świata. W obliczu  nieszczęścia, które spadło na nasz kraj i wpłynęło na życie, zdrowie wielu ludzi, wydawało się  małostkowe, wiele z tego, co wtedy wydawało się normalne, do czego się przyzwyczaiłem, czego po prostu nie zauważyłem. I odwrotnie, pojęcia, takie jak obowiązek, odpowiedzialność i  przyzwoitość, nabrały dla mnie szczególnego znaczenia.

Co robiłeś po powrocie?

Po powrocie z tego terenu praktycznie każdy otrzymywał rentę, podobnie było w moim przypadku. Dziś „czarnobylcy” bo tak o nas mówiono,  to ludzie w starszym wieku, często niedomagający podobnie jak jest ze mną, chociaż tego może nie widać. Mimo krótkiego pobytu skutki promieniowania zrobiły swoje i musiałem się leczyć, zostałem rencistą II grupy. Za ten okres otrzymałem specjalne medale od władzy radzieckiej. Życie moje jednak się zmieniło po tym pobycie. W policji przepracowałem 20 lat i teraz jestem już na emeryturze.

Od ilu lat przebywasz w Polsce?

W Polsce jestem już 5 lat i pracuję w Lubawie. Bardzo mi tu się podoba, miła atmosfera, uśmiech na ustach u ludzi, tylko teraz znowu ten koronawirus i ponownie maseczki na twarzy. Dlatego  czasami wracają wspomnienia z tamtych lat także w dniu wczorajszym 26 kwietnia 2020 roku. Zastanawiam się jaki dziwny jest ten świat, że nie widać wroga, a wróg jest chociaż go nie widać.

Dziękuję za rozmowę.

Marian Żuchowski

Dziękuję również właścicielowi firmy Szkłomal panu Piotrowi Truszczyńskiemu za umożliwienie przeprowadzenia rozmowy w siedzibie  firmy.

foto mz