Wyjazd do Pniew wywoływał podobne emocje jak pierwsze nasze spotkanie w Ekstraklasie. Wiedzieliśmy, że potencjał jest po naszej stronie, jednak 3 tygodnie przerwy mogą zmienić bardzo dużo, zarówno w formie fizycznej jak i mentalnej. Na pewno doszło do zmiany kapitana, a opaska kapitańska powędrowała do Arkadiusza Budzyna.
W pierwszej czwórce pojawił się Kacper Zelma, który tym samym zadebiutował w Ekstraklasie Futsalu. W drugiej minucie po raz pierwszy dał o sobie znać Pedrinho którego strzał wylądował na poprzeczce. Po dobrym początku tempo nieco spadło i drużyny czekały na pierwszy błąd.
Kolejna doskonałą szanse Konstruktorzy mieli po strzale Jakuba Raszkowskiego, jednak i tym razem zabrakło szczęścia i remis 0:0 utrzymywał się w dalszym ciągu, kolejną dobrą próbę zaliczył Bartek Piórkowski, ale i jego strzał został zatrzymany przez bramkarza gospodarzy. Przez kolejne dwie minuty kilka szans stworzyli gospodarze jednak, Kacper Zelma powstrzymał ich ataki, na co dobrą próbą z dalszej odległości odpowiedział Kaniewski.
W 14 minucie w doskonałej okazji znalazł się Bartosz Piórkowski, ale jego strzał w ostatnim momencie został zablokowany, ale już w kolejnej akcji bramkarz gospodarzy został pokonany po dwójkowej akcji Pedrinho i Pedro Henriqe, którą sfinalizował ten drugi. Już w następnej akcji groźnie zaatakowali gospodarze, jednak ich uderzenie wylądowała na słupku bramki Zelmy. Bliscy podwyższenia wyniku byliśmy w 17 minucie, najpierw świetnie obrócił się z piłką Paweł Ossowskki, poprawiał Diego. Za chwilę jeszcze raz Ossowski, gola jednak nie zobaczyliśmy, ale kolejną dobrą akcję owszem.
Podsumowując pierwszą połowę trzeba przyznać, ze to Constract stworzył więcej sytuacji, powinien prowadzić nieco bardziej okazale, jednak zachowanie czystego konta wydaje się być ważniejsze, rozgrywaliśmy spokojne zawody w których liczył się wynik końcowy, do którego droga prowadziła przez rozsądek.
Gospodarze mają w swoich szeregach zawodników którzy, jeżeli pozwoli się im na nieco więcej w ofensywie szybko to wykorzystają. Plan na drugie 20 minut gry mógł być tylko jeden. Gramy swoje, utrzymujemy koncentracje, a punkty przyjadą do Lubawy.
Początek drugiej połowy to znowu popis Pedrinho, w drugiej minucie minął dwójkę rywali rozegrał piłkę z Pedro Henriqe ten wyłożył piłkę na pustą bramkę Bartkowi Piórkowskiemu i podwyższenie wyniku stało się faktem. Dragons jakby ożywili swoje poczynania ofensywne, choć to doskonała okazja do kontr Constractu, zapowiadała się spokojna połowa, ale należało utrzymać koncentrację i wystrzegać się przewinień.
Sprawę postanowił ułatwić Pedrinho zabrał, piłkę minął jednego zawodnika zwiódł następnego i uderzył z 15 metrów tuż przy słupku wyprowadzając zespół na 3 bramkowe prowadzenie. Rywal nie był jednak dłużny nawet o milimetr, z podobnej odległości z rzutu wolnego uderzył Mateusz Kostecki zdejmując pajęczynę z okienka bramki Kacpra Zelmy.
Po bramce kontaktowej do głosu doszli zawodnicy gospodarzy wycofując bramkarza stworzyli kilka dogodnych sytuacji jednak do 36 wynik się nie zmienił, wtedy to trochę niefrasobliwości w szeregach Constractu doprowadziło do straty bramki autorstwa Artura Skrzypka. Nie mógł być mu dłużny nie kto inny jak Pedrinho, znowu indywidualną akcją rozstrzygając losy spotkania. Drugie trafienie Skrzypka nic już nie zmieniło i spotkanie po dość emocjonującej końcówce zakończyło się minimalną ale zasłużoną wygraną KS Constract.
opr. Dawid Kleina
foto p.sc