Po drugiej stronie Motor Lubawa

Opublikowano:

Publikujemy   wywiad  z trenerem Motoru Lubawa Arkadiuszem Matzem   jaki udzielił portalowi społecznościowemu www.widzewlodz.pl przed meczem 2 kolejki   III ligi  Motor Lubawa  -   Widzew Łódz, który zostanie rozegrany 13  sierpnia  br. o godz. 16.00 na stadionie Łazienkowskim w Lubawie.

Tym razem do przedmeczowej konferencji zaprosiliśmy szkoleniowca beniaminka, Arkadiusza Matza.

Na początek tradycyjnie zapytaliśmy o nastroje panujące w szatni przed starciem z beniaminkiem z Łodzi - Czekamy na to spotkanie, choć z tym beniaminkiem to bym nie przesadzał (śmiech). Szczerze mówiąc, to my jesteśmy prawdziwym kopciuszkiem, rodzynkiem na tym ligowym cieście. Widzew to beniaminek jedynie na papierze  - rozpoczął Arkadiusz Matz.

Dla Motoru mecz z ekipą trenera Marcina Płuski będzie drugim domowym w sezonie i szansą na premierowe trzy punkty przed własną publicznością. W 1. kolejce lubawianie ulegli Pelikanowi Łowicz (1:2 - przyp. red.) - Po porażce nie mogę być zadowolony, ponieważ nie zdobyłem choćby punktu. Jestem w Lubawie drugi rok, znam swoich chłopaków, liczyłem, że uda nam się sprawić niespodziankę. Wiem, że stać nas na wiele, wykonaliśmy bardzo dobrą pracę, dzięki, której pomału pniemy się w górę. Co istotne, kadrę zespołu stanowią piłkarze związani emocjonalnie z regionem. Wracając jednak do meczu z Pelikanem, jestem zadowolony z postawy moich podopiecznych w drugiej połowie, w pierwszej jak na beniaminka przystało, narobiliśmy w pory (śmiech) - szczerze przyznał doświadczony szkoleniowiec.

Skazani na porażkę gospodarze  wcale nie musieli przegrać tego spotkania. W 55. minucie za sprawą trafienia Marka Śnieżawskiego udało im się doprowadzić do remisu. Wynik 1:1 utrzymał się jednak tylko sto dwadzieścia sekund. Nadmierna radość z gola? - Radość, radością. Popełniliśmy błąd w obronie, linia defensywna odpowiednio nie przesunęła się. Piłka nożna to gra błędów, jestem przekonany, że ci młodzi chłopcy, którzy pobierają nauki, jeszcze nie raz je popełnią. Nie musieliśmy przegrać, mieliśmy swoje okazje, przy odrobinie szczęścia wynik mógł ułożyć się inaczej. Trzeba jednak oddać Pelikanowi, że oni także mieli sytuacje, by zmienić rezultat spotkania - powiedział trener.

Pierwsze koty za płoty. Porażka po dobrej zwłaszcza drugiej części spotkania nikogo nie zadowala. Motor na pewno należy do drużyn, które będą walczyć o utrzymanie, więc w każdym kolejnym meczu muszą szukać punktów - Jeden z redaktorów zadzwonił do mnie i pytał o cele, jakie stawiamy przed sobą w bieżących rozgrywkach. Co mogę powiedzieć? Mamy jeden, nadrzędny, mało oryginalny, ponieważ przyświeca on każdej drużynie, zwłaszcza beniaminkowi - utrzymanie w lidze. A jak będzie? Kiedyś mówiono, że kajakiem na da się przepłynąć oceanu. Ta sztuka udała się, nawet Polakowi (śmiech). Czas pokaże. Nie ma rzeczy niemożliwych. Niebawem w klubie mają pojawić się koszulki, na których nadrukowane będzie hasło "sen na jawie". Niech się spełni (śmiech).

Lubawa to mała miejscowość w województwie warmińsko-mazurskim, jej mieszkańcy nie oczekują cudów, również od piłkarzy. Gra w III lidze traktowana jest tutaj bardziej jako piękna przygoda -Nikt nie wywiera na nas presji. Czujemy wsparcie Zarządu, kibiców. Oczywiście, rywalizacja na tym poziomie rozgrywkowym jest dla nas wyróżnieniem. Adrenalina udziela się chłopcom, chcą oni na tle utytułowanych rywali pokazać się z jak najlepszej strony. Dla wielu z nich możliwość gry w III lidze jest największym osiągnięciem w ich karierze. Ja w przeszłości pracowałem już czy to w II lidze, czy nawet w kadrze olimpijskiej trenera Pawła Janasa. Mam nadzieję, że moje doświadczenie przeleję na swoich piłkarzy - stwierdził opiekun Motoru.

Niewielkie oczekiwania to jedno, godne reprezentowanie regionu drugie. O ile w IV lidze zespół brylował, o tyle już okres przygotowawczy nie napawał optymizmem. Wiadomo, mecze towarzyskie, czy kontrolne rządzą się swoimi sprawami, wyniki mimo wszystko idą w świat - Nasze sparingi nigdy nie wyglądają dobrze. Podczas gier kontrolnych nie interesuje mnie wynik, a postawa poszczególnych graczy. Jeśli zbliżam się do optymalnego składu, wygląda to optymistycznie. Jak zaczynam szukać alternatyw dla różnych pozycji, wtedy pojawia się więcej błędów. Nasza kadra liczy zaledwie dwudziestu zawodników, z tego ośmiu z nich to juniorzy. Nie ma się co dziwić, że ich forma się waha. Wystarczy spojrzeć na sparing z Finishparkietem, który przegraliśmy aż 6:0. W pierwszej części gry dostaliśmy bęcki, schodziliśmy na przerwę z bagażem pięciu bramek. Po zmianie stron dałem szansę młodzianom z rocznika 1998-99 i pokazali oni, że na tle zdecydowanie silniejszej drużyny są w stanie powalczyć. Stracili tylko jednego gola. Nie mam możliwości wystawiania dwóch jedenastek na mecz kontrolny. Mieliśmy krótki okres przygotowawczy, ligę skończyliśmy 20 czerwca, możemy trenować tylko trzy razy w tygodniu, ponieważ moi zawodnicy pracują zawodowo. Skoro piłka nożna nie jest ich jedynym zajęciem, musieliśmy pomyśleć także o odpoczynku, zawodnicy otrzymali urlopy. Trzeba sobie jakoś radzić - ocenił szkoleniowiec.

Nie jest tajemnicą, że awans o szczebel wyżej wiąże się również ze wzmocnieniami. Na te trener Motoru nie mógł jednak liczyć - Na transfery nas zwyczajnie nie było stać. Uzupełniliśmy skład, ponieważ w IV lidze mieliśmy w kadrze tylko szesnastu piłkarzy, w tym wielu wspomnianych juniorów. Po sezonie straciliśmy naszego najlepszego bramkarza Jacka Malanowskiego, który został uznany najlepszym bramkarzem IV ligi w ogóle. Trzeba było poszukać nowych zawodników na tę pozycję. Dodam tylko, że cały poprzedni sezon graliśmy z jednym bramkarzem. W którejś z kolejek, gdy Jackowi nie udało się wyrwać z pracy, w jego miejsce do składu wskoczył... junior z rocznika '99. Niekiedy naprawdę muszę się nagimnastykować, by zestawić jedenastkę (śmiech) W ostatniej chwili doszedł do nas jeszcze Piotrek Wypniewski, ale o jego przydatności będę mógł wypowiedzieć się dopiero za kilka tygodni - powiedział trener.

Wąska kadra, młodzieżowcy, pytanie, kto stanowi o sile zespołu z Lubawy -Doświadczenie opieram na dwóch braciach Śnieżawskich, Marku i Romku. W kadrze mam jeszcze jednego z familii, Tomka. Istotnym ogniwem zespołu jest również Łukasz Laskowski, defensor, który podobnie jak ja przyjeżdża z Elbląga. Ta trójka stanowi o naszej sile. Zawojowali IV ligę, awansowaliśmy, ale teraz zaczyna się absolutnie nowe rozdanie - przyznał Arkadiusz Matz.

- Tak naprawdę długo nie było wiadomo, czy będziemy grać na czwartym poziomie rozgrywek w Polsce. Rozmawialiśmy na ten temat z Zarządem. Stwierdziłem, że decyzja powinna należeć do władz klubu. Motor Lubawa sportowo wygrał IV ligę i awansował, ale jeśli nie byłoby funduszy na grę wyżej, to trudno się mówi. Zaznaczałem tylko, że może być to jedyna okazja dla klubu, by grał w III lidze. Znaleźli się sponsorzy i jesteśmy, mamy zaszczyt walczyć z takimi tuzami jak Widzew Łódź - dodał po chwili.

Patrząc na sytuację Motoru, można by stwierdzić, że kłopoty to ich specjalność. Jak zatem prezentuje się sytuacja kadrowa przed starciem ze wspomnianym Widzewem - Mecz z Pelikanem był w miarę czysty, obyło się bez kontuzji. W poprzednim sezonie było zdecydowanie bardziej ostro, niejednokrotnie zostaliśmy pokopani, ponieważ chcieliśmy grać piłką. Inauguracja III ligi pokazała, że nie umiemy robić tego jeszcze tak, jakbyśmy wszyscy chcieli, ale podobało mi się, że kultura gry jest tutaj znacznie wyższa. Na sobotę mam do dyspozycji wszystkich zawodników. Planuję przygotować nową taktykę na Widzew, ponieważ to rywal ze zdecydowanie większym doświadczeniem. Jestem maniakiem liczenia, ile dany zawodnik wystąpił na wyższym poziomie rozgrywkowym - w zespole łódzkim znajdują się piłkarze z dorobkami nie tylko drugo czy pierwszoligowym, ale także ekstraklasowym. Liczby czy nazwiska Mąka, Budka robią wrażenie, ale my nie zamierzamy się poddawać. Tanio skóry nie sprzedamy - rzekł opiekun lubawian.

Oba kluby nigdy dotąd nie rywalizowały ze sobą. Niewątpliwie sobotni mecz będzie świętem dla kibiców z warmińsko-mazurskiej miejscowości. Nawet jeśli przyjeżdża Widzew, którego marka od kilkunastu lat jest mocno zakurzona
- Widzew to klub z wielką historią, wielkimi piłkarzami - nikt im już tego nie odbierze. Móc zagrać nawet z "przykurzonym" Widzewem to zaszczyt. Jeszcze rok temu nikt o tym nawet nie marzył - wspominałem już "sen na jawie" (śmiech). Gdy podejmowałem pracę w Motorze na pierwszym treningu miałem ośmiu zawodników. Doszli zdolni juniorzy, za których jestem bardzo wdzięczny trenerowi juniorów, Krzysztofowi Malinowskiemu. Podkreślę, w Lubawie jest wielu ojców sukcesu, a takim niewątpliwie był awans klubu do III ligi. Nie tylko ja, czy moi chłopcy na niego zapracowali, ogrom roboty wykonało bardzo wiele osób i nie można o nich zapominać. Żaden szkoleniowiec kadry seniorskiej nie będzie mógł budować silnej drużyny, jeśli nie będzie miał wsparcia od trenerów pracujących z młodszymi rocznikami. Chyba, że prezes ma mnóstwo pieniędzy, ale ustaliliśmy wcześniej, że naszego klubu ta sytuacja akurat nie dotyczy - przyznał szkoleniowiec.

Odchodząc już od wątku meczowego musiało pojawić się pytanie o opinię naszego rozmówcy na temat dość kontrowersyjnej w środowisku centralizacji rozgrywek
- Uważam, że jest to bardzo dobra decyzja. Są opinie wśród szkoleniowców, że drogo, że mniejsze kluby są stratne. Powtórzę to, co zawsze mówię przy okazji pojawienia się tego tematu - dzięki centralizacji podnosi się poziom rozgrywek. Zmniejszenie II ligi spowodowało, że szczebel niżej znajduje się miejsce dla lepszych, bardziej doświadczonych zawodników. To procentuje - stwierdził trener beniaminka.

Tradycyjnie na koniec rozmowy padło pytanie, czego można życzyć naszemu gościowi - Aby mój zespół grał coraz lepiej. Aby osiągał wyniki, które zadowolą mnie, jak i wszystkich w Lubawie - zakończył Arkadiusz Matz.

Dziękujemy serwisom internetowym e-Lubawa.pl oraz info.elblag.pl za udostępnienie zdjęć. 

Materiał  dzięki uprzejmości  www.widzewlodz.pl