„Dlaczego maluję? Maluję dla siebie, dla nich... maluję dla Ciebie”. Rozmowa z Martyną Orzechowską

Opublikowano:

7 lipca w Lubawskich Łazienkach w ramach Lubawskiego Lata Kulturalnego, odbyła się wystawa plenerowa obrazów z nowej kolekcji pt. „The colours of happiness (Kolory szczęścia)”  Lubawianki Martyny Orzechowskiej. Niestety ze względu na przelotne opady i bardzo silny wiatr organizatorzy musieli przerwać wystawę. W najbliższym czasie zorganizowana zostanie dodatkowa wystawa w Lubawskim MOKu.
Korzystając z okazji poprosiliśmy Martynę Orzechowską (pseudonim artystyczny - MartinaOrzi) o rozmowę.

Może od początku. Jak to wszystko się zaczęło ?

No to od początku... Z zawodu jestem radcą prawnym, nie mniej jednak, jestem artystyczną duszą – mieszkając w Warszawie byłam instruktorem salsy (taniec latyno-amerykański). Śpiewałam też profesjonalnie w chórku z Moniką Urlik podczas Festiwalu w Opolu https://www.youtube.com/watch?v=vH4ltnchGQA, a do tego przez kilka lat pracowałam jako Asystent Ministra Sprawiedliwości.

Co się zdarzyło w Twoim życiu, że znalazłaś się w Norwegii?

Los tak chciał, że zakochałam się... od pierwszego wejrzenia z wzajemnością! Postanowiłam rzucić wszystko i wyprowadzić się do Norwegii... pojechałam w nieznane, za miłością... tak, po prostu uważam, że miłość jest ważniejsza! Co ciekawe, to nie musiałam zmieniać nazwiska, ponieważ mój mąż ma dokładnie takie samo nazwisko jak moje panieńskie.

Którzy malarze Cię zafascynowali i od kiedy zaczęła się Twoja przygoda z malarstwem?

Od najmłodszych lat byłam zafascynowana Van Gogh’iem i Monet’em, a w wieku 8 lat malowałam ich reprodukcje! Inspirowała mnie do tego moja siostra, która wówczas wygrywała ogólnopolskie konkursy z historii sztuki.

Skąd tyle pozytywnej energii w Tobie?

Kilka lat temu, poczułam w sobie jakąś niesamowitą artystyczną energię. Kolory zaczęły skupiać moją uwagę tak, że nie byłam w stanie oderwać od nich wzroku.
Pewnego dnia obudziłam się... i wiedziałam, że to jest TEN DZIEŃ! Tego właśnie dnia namalowałam swój pierwszy obraz! Malowałam tak długo, aż poczułam wewnątrz coś w rodzaju... rozprężenia, spokoju, czystości i jasności umysłu! Od tamtego dnia zawsze zaczynam i kończę malować, gdy czuję tą właśnie energię.

Energia – to dla mnie słowo klucz – poprzez moje obrazy chcę dzielić się swoją pozytywną energią... ta energia, która doprowadziła mnie do malowania i niesamowite jest to... że właśnie w taki sposób najczęściej ludzie komentują moje obrazy... „Wiesz, Martyna, te twoje obrazy są takie... ENERGETYCZNE!” Dzięki temu wiem, że energia działa! Uważam, że ludzie zwyczajnie potrzebują więcej pozytywnej energii każdego dnia, dlatego też taką sztukę chcę tworzyć... codzienną... dla każdego... niekoniecznie przez duże „S”... chcę tworzyć sztukę dla ludzi, a nie dla ścian w galeriach. Chcę tworzyć sztukę piękną, ale i użytkową, sztukę dla zwyczajnych-niezwyczajnych ludzi takich jak Ty i ja!

Dlaczego robisz to, co robisz i co Cię inspiruje?

Co mnie inspiruje... ludzie i ich historie! Większość z moich obrazów to prywatne zamówienia ludzi zakochanych w moim stylu – zazwyczaj jak dostaje takie zlecenie, od razu czuje jak taki obraz powinien wyglądać, jaką energią powinien emanować... W jakiś nie wyjaśniony sposób potrafię wyczuć i opisać kolorami wewnętrzną energię człowieka! Do tej pory wszyscy klienci byli bardzo zadowoleni ... energia działa bez pudła!
Ostatnio zostałam poproszona o namalowanie okładki na płytę! Czekam na natchnienie.
Mój styl ewoluował i cały czas ewoluuje, jednak niezmiennie zależy mi by tworzyć czystą abstrakcję  - by dać widzowi możliwość pełnej interpretacji. Większość z moich obrazów jest nienazwanych, żeby nie narzucać żadnego sposobu myślenia oglądającym. Czasami nadaje nazwę obrazom wspólnie z ich nowym właścicielem, żeby zachować personalny charakter tej relacji Właściciel - Obraz.
Moje obrazy były już prezentowane na kilku wystawach w Norwegii, aktualnie mam już za sobą dwie wystawy w Polsce i przygotowujemy następną. Ze względu na mój bardzo silny lokalny patriotyzm, to dla mnie bardzo ważne,że pierwsza polska wystawa  miała miejsce w Lubawie, moim rodzinnym mieście, które jest dla mnie tak ważne.

Co dalej z  malarstwem prócz pracy zawodowej w Korei?

Co dalej... nowy etap – Korea Poludniowa - przeprowadziliśmy się tam całą rodziną. Mam zamiar dalej malować inspirując się tamtejszą kulturą, sztuką, ludźmi i ich emocjami. Poza pracą zawodową, mam zamiar uczęszczać do koreańskiej akademii sztuk pięknych... Sky is the limit!  Tak w wielkim skrócie wygląda moja artystyczna historia.

Dziękuję  serdecznie  za  krótką  rozmowę. Życzę  dalszych sukcesów i coraz większej rzeszy fanów.

Zapraszamy na  profil Martyny Orzechowskiej na Facebooku i Instagramie
https://www.facebook.com/mARTina-ORZI-338323063410625 

rozmawiał Marian Żuchowski
foto mz i  Martina Orzi