Mamy patent na Inżynierów. KS CONSTRACT v POLITECHNIKA GDAŃSKA 4:2

Opublikowano:

Za nami ostatnie spotkanie tego sezonu przed własną publicznością, które rozpoczęło się od minuty ciszy która uczciła pamięć wiernego kibica KS CONSTRACT - Łukasza Orzechowskiego, który zginął tragicznie w wypadku samochodowym.

Pojedynki z Politechniką mają to do siebie, że za każdym razem przynoszą więcej emocji. Ma to związek z dobrymi relacjami pomiędzy klubami, które w momencie rozpoczęcia spotkania przeobrażają się w sportową wojnę, na miarę piłkarskich derbów.

Pierwsze minuty spotkania to okres przewagi naszej drużyny, która nie miała problemów z organizacją swojej gry, stwarzając sobie sporo sytuacji. W bramce od początku spotkania świetnie spisywał się Kacper ZELMA. Młody zawodnik zaliczył drugi z rzędu występ w pełnym wymiarze, prezentując duży bramkarski potencjał.

Przewaga z pierwszych minut spotkania przyniosła rezultat zupełnie inny niż się spodziewano, strzał z dystansu zaskoczył zarówno obrońców jak i bramkarza i to goście objęli prowadzenie.  Taki stan rzeczy nie trwał jednak zbyt długo, dwie minuty później strzał "marzenie" autorstwa Miłosza JARZEMBOWSKIEGO przywrócił remis na tablicy wyników.

Zdobyta bramka dodała animuszu, co przełożyło się na kolejne okazje i bramki autorstwa Dawida MEDERSKIEGO i Pawła OSSOWSKIEGO. Szybko zdobyta przewaga i naprawdę dobra gra zwiastowały okazałe zwycięstwo. Na 4 minuty przed końcem obie drużyny skompletowały po 5 przewinień na swoich kontach i przy dużym tempie akcji bardzo prawdopodobne były strzały z 10 metra.

Pierwszy faul popełnili gospodarze i przed szansą stanął Maciej Kolus pewnie pokonując Mateusza LEWALSKIEGO, który zmienił Kacpra ZELMĘ w momencie wykonywania rzutu karnego. I tak trochę na przekór kiedy byliśmy bliscy podwyższenia wyniku to rywal zdobył bramkę. Po raz wtóry w tym sezonie stało się jasne, że emocji nie zabraknie do samego końca.

Druga połowa od samego początku straciło nieco na widowisku, Lubawianie prowadząc chyba trochę podświadomie zwolnili tempo czekając na rywali. Politechnika choć była częściej w posiadaniu piłki nie stwarzała dużego zagrożenia pod naszą bramką, ponadto na posterunku czuwał Kacper Zelma.

Rywal atakował jednak to nasz zespół zdobył bramkę pięknym strzałem popisał się  Paweł OSSOWSKI podwyższając prowadzenie. Wynik stał się dużo bardziej bezpieczny, a mecz niestety coraz mniej atrakcyjny.

Rywale próbowali odrabiać straty jednak ich akcję nie były w stanie zgubić naszych szyków obronnych, którymi świetnie dowodził Miłosz JARZEMBOWSKI, późniejszy MVP spotkania.

Na 6 minut przed końcem trenerowi gości nie pozostało nic innego jak wycofać bramkarza i w piątkę próbować rozerwać naszą obronę. Tak się jednak nie stało i wynik 4:2 utrzymał się do końca spotkania.

To trzecie z rzędu zwycięstwo z Politechniką. Trzeba jednak przyznać, że zawsze są to zacięte spotkania i wszystko jest możliwe do samego końca. Politechnika choć w gruntownej przebudowie zaprezentowała się bardzo solidnie i nie pozwoliła na łatwe zwycięstwo.

W szeregach naszej drużyny coraz bardzie widać myślenie o następnym sezonie szansę dostają wszyscy zawodnicy z wyjątkiem wracającego po kontuzji Denysa Diemisheva, który cały czas jest oszczędzany i prowadzony w taki sposób żeby najwyższa forma przyszła we wrześniu kiedy rozpoczną się zmagania owego sezonu.

Bramki: M. Jarzembowski, D. Mederski, P. Ossowski x2, dla Politechniki: Maciej Kolus x2.

Przed nami jeszcze jedno spotkanie wyjazdowe z Łódzkim Malwee. Zwycięstwo  w tym spotkaniu może sprawić, że uda się wskoczyć na czwarte miejsce w lidze.
Żeby tak się stało Unisław Team musi przegrać w pojedynku z Uniwersytetem Warszawskim. 

(dk)