KS Acana Orzeł Futsal Jelcz-Laskowice - KS Constract Lubawa (0:3) 1:6

Opublikowano:

Niepokonani po dwóch spotkaniach futsaliści Constractu Lubawa w środku tygodnia udali się na wyjazdowy mecz ligowy z Acaną Orłem Jelcz-Lasowice. Rywale których jak dotąd omijała wirusowa kwarantanna rozegrali dotychczas 5 spotkań, po których posiadali 8 punków.

Mając w pamięci pojedynki ubiegłej kampanii i całkiem niezły  początek nowego sezonu w wykonaniu Orła można było spodziewać się zaciętej potyczki, choć to Constract był uważany za faworyta spotkania. Formy swojego zespołu nie był jednak pewny Trener Dawid Grubalski, wspominając o utrzymaniu motywacji treningowej w czasie wymuszonej przerwy.

Początek spotkania w Jelczu-Laskowicach potwierdził spekulacje o zaciętej wyrównanej rywalizacji, zgodnie z zapowiedziami Trenera Lopeza Acana ruszyła bardzo ofensywnie próbowała grać wysoko i ofensywnie, potrafiła zagrozić po rzucie rożnym i groźnie uderzyć z dystansu. W pierwszych 7-8 minutach nic nie zapowiadało końcowego rezultatu. Upływający czas i chyba w dużej mierze odpływające siły zawodników Orła zaczęły sprawiać, że Constract z każdą kolejną minuta zaczynał przejmować kontrole nad spotkaniem, a o zmianę wyniku coraz to intensywniej zaczął zabiegać Pedro Silva.

Pedrinho w kilku akcjach starał się obsłużyć kolegów z drużyny, kiedy Ci zawodzili załatwił sprawę w pojedynkę, silnym strzałem pod poprzeczkę pokonał Foltyna i otworzył wynik spotkania. O kolejne bramki było już zdecydowanie łatwiej sprytne uderzenie Sebastiana Grubalskiego, trochę szczęścia w związku z delikatnym rykoszetem i Constract szybko podwyższył prowadzenie w spotkaniu. Przed końcem pierwszej połowy „rowerowy slalom” urządził sobie Paweł Kaniewski minął na dużej szybkości wszystkich zawodników gospodarzy i silnym strzałem nie dął szans Foltynowi.

Chciałoby się powiedzieć: Jakie to łatwe … ? Kandydat na bramkę kolejki już był pozostało zejść do szatni, odpocząć kilka chwil zadbać o koncentrację i dokończyć dzieła w drugiej odsłonie.

Po przerwie na boisku istniał już tylko Constract, nie forsował, co prawda tempa nie zagrażał jakoś zdecydowanie ale tez nie pozwalał właściwie na nic gospodarzom, którzy nieco bezradnie szukali szczęścia w wprowadzaniu kolejnych młodzieżowców, Ci ambitni i przebojowi zaprezentowali się lepiej od swoich starszych kolegów, na Constract to było jednak za mało.

Bramka Tomka Kriezla była tylko dowodem na panowanie Constractu na każdym centymetrze boiska, ale tez na to że Tomasz ma najlepiej ułożoną pietę w lidze. Constract prowadził 4:0 i kontrolował mecz. Wymiany piłek cieszyły oko choć nie przynosiły okazji bramkowych zmuszały rywali do biegania za piłką i kradły cenny czas.

Wycofanie bramkarza było ostatnią nadzieją trenera Lopeza i choć w konsekwencji przyczyniło się do straty dwóch kolejnych bramek Pereiry to honorowe trafienie Szypczyńskiego, dało choć odrobinę radości wytrwałym i wiernym kibicom miejscowych, którzy mimo ambicji muszą uznać wyższość vice-mistrza.

Przed Constractem szybka regeneracja po długiej podróży i powrót do treningów z myślą o sobotnim spotkaniu domowym z Red Dragons Pniewy. Sobota (10.10) godzina  12:00.

Dawid Kleina