Constract Lubawa - Pogoń 04 Szczecin (1:0) 3:0

Opublikowano:

Kolejna bitwa za nami, wojna nadal trwa, ale to nasze wojsko okrążyło rywali z trzech stron. Jeśli uda nam się utrzymać koncentrację, a dowództwo nakreśli odpowiedni plan zakończymy tę wojnę z tarczą na której przeczytamy ociekający bólem, potem i krwią napis- FUTSAL EKSTRAKLASA.

Tegoroczna walka o Ekstrakalsę jest wyjątkowo trudna, a największą trudność sprawia chyba przedłużający się sezon. Trudy walki są coraz bardziej widoczne, zarówno na treningach jak również w gabinetach naszych fizjoterapeutów. Skład Constractu jest coraz węższy, a możliwości manewrowania składem prawie znikome. Przed pierwszym meczem z Pogonią Szczecin nie zdolni do gry byli Daniel Sass i Jakub Raszkowski do Prortugali wrócił Pedro do Rosario i raptem w ciągu tygodnia skład zmienił się w ponad 30 %.

Na szczęście nie wywołało to żadnej paniki, utrzymanie szerokiej ławki przez cały sezon przyniosło efekty. Swoje Szansę dostali Kacper Zelma i Mateusz Łożyński, a Daniela Sass zastępował Paweł Kaniewski na pozycji rozgrywającego.

Mecz rozpoczęliśmy można powiedzieć standardowo, przejęcie inicjatywy i szukanie swoich szans w ataku. Szybko stało się jasne, że rywale przyjechali do Lubawy z zadaniem jak najmniej stracić, poszukać swoich szans w kontrach i rozstrzygnąć wszystko na własnym parkiecie. Plan wbrew pozorom całkiem przemyślany, bo podobna taktyka przyczyniła się do zwycięstw Gwiazdy, a wcześniej Leszna w Lubawie.

Wszyscy wiedzieliśmy, że potrzebujemy zawodnika, który swoją determinacją i strzeleckim nosem przechyli szale zwycięstwa. Długo przyszło czekać na moment przełamania. Mimo kilku szans po raz kolejny długo czekaliśmy na otwarcie wyniku dwukrotnie bliski zdobycia gola był Bartek Piórkowski, ale z dużym szczęściem interweniował Daniel Szklarz bramkarz Pogoni. Niezliczona ilość rzutów rożnych długo nie przynosiła upragnionego gola. Cofnięte i zwarte szyki „Portowców” szczelnie zabezpieczały bramkę Szklarza.

Upór i determinacja pozwoliły jednak dopiąć swego. Lob w kierunku Arkadiusza Budzyna, piłka spada na środek stopy rozgrywającego Constractu i  piłka rozbija szybę w bramce Szklarza.
1:0 utrzymało się do końca pierwszej połowy, która w końcówce przyniosła jeszcze wile emocji głownie za sprawą arbitrów, którzy coraz bardziej zaznaczali swój przyjazd do Lubawy.

W drugiej odsłonie nie wiele się zmieniło, Szczecin zaatakował kila razy na samym początku, ale szybko zdał sobie sprawę, że 1:0 to cały czas dobry wynik w perspektywie rewanżu. Gra Ekstrakasowicza ograniczyła się więc do przeszkadzania i zyskiwania czasu. Trudno się gra w takich warunkach, i długimi momentami można było narzekać na poziom widowiska, tym bardziej że to w końcu pojedynek z zespołem z wyższej ligi i można było liczyć na bardziej otwarte widowisko, do jakich przyzwyczailiśmy się  ostatnio w Lubawie.

Konsekwencja przyniosła jednak efekt, Paweł Kaniewski podwyższył prowadzenie i wszyscy razem mogliśmy odetchnąć. Po drugim trafieniu COnstract ruszył za ciosem, i w przeciągu kilku minut mógł przesądzić losy tego dwumeczu mając dogodne co najmniej 3 doskonałe okazje. Pierwszą z nieznanych nikomu przyczyn zmarnował Sebastian Grubalski, a kolejne 2 marnował Kiper nie dostrzegając lepiej ustawionych kolegów.

Po tych atakach do głosu doszli Szczecinianie, których w ataku zaczął wspierać Szklarz. W grze w przewadze to z jego strony nadchodziło największe zagrożenie i to on dwukrotnie sprawdził Kacpra Zelmę silnym uderzeniami z centrum boiska. Rozochocony swoimi poczynaniami bramkarz gości popełnił jednak błąd, po którym ratował się faulem. W konsekwencji obejrzał drugą żółtą kartkę i Pogoń na półtorej minuty przed końcem musiała radzić sobie bez jednego zawodnika. Przez chwilę wszyscy przypomnieli sobie pierwszy mecz z Gwiazdą Ruda Śląska.

Historia jednak  się nie powtórzyła, bramkę na 3:0 zdobywa Paweł Ossowski pieczętując zwycięstwo i dając całkiem dobrą zaliczkę przed rewanżem. Szczególnie istotne wydaje się być tutaj czyste konto Kacpra Zelmy, które sprawia że jeśli zdobędziemy bramkę na wyjeździe rywale będą zmuszeni do strzelenia jednej bramki więcej.

Rewanż odbędzie się 9 czerwca w Szczecinie. (dk) 
foto mz